Cieszyłam się dorosłością. W końcu mogłam więcej zrozumieć! Chciałam komuś pomóc, przydać się na coś, bo nudziłam się jak nigdy. Jednak nikomu nie byłam potrzebna. No cóż... Skoro nie teraz, to już nigdy!
Poszłam nad wodę, spragniona. Weszłam do chłodnej wody, pijąc ją łapczywie. Gdy uspokoiłam pragnienie, postanowiłam się pobawić. Zaczęłam nurkować pod wodę. Jednak coś bardzo mnie zdziwiło. Gdy raz zanurkowałam pod wodę, wydawało mi się, że mogę tam siedzieć bez przerwy, gdyż nie musiałam wynurzać się po powietrze. Naprawdę, to było dziwne...
Gdy już się wynurzyłam, jeszcze bardziej się zdziwiłam. Wokół mnie były krople wody wielkości głazów! I nie tylko to było dziwne, bo te krople unosiły się w powietrzu!
Wyszłam z wody, myśląc, że jest jakaś zaklęta. Otrzepałam się i poszłam w las. Tam położyłam się pod drzewem i przyglądałam różnym. Lipa, klon, kasztanowiec... Jednak gdy mój wzrok zatrzymał się na buku, ten zaczął płonąć! Przestraszyłam się, jednak nie o to, że podpaliłam las, tylko o swoje życie. Co mi tam głupi las! To drzewo podpaliło inne, otaczając mnie ognistym kręgiem!
W moich oczach pojawiły się łzy. Więc miałam zginąć, nawet nie nacieszając się byciem dorosłą?
Ogień był coraz bliżej i bliżej. W końcu był tylko kilka centymetrów ode mnie, a ja nie mogłam się cofnąć. W końcu... Stanęłam w płomieniach...
Jednak ogień nie parzył. Nic nie czułam, może jakieś łaskotanie. Uśmiechając się zwycięsko, wyszłam z ognia i poszłam do swojej groty, nie przejmując się lasem. Jednak w połowie drogi, usłyszałam, że ogień przygasa. Odwróciłam się i ujrzałam, że ogień zniknął z miejsca, gdzie przed chwilą stałam. Gdzie uroniłam łzy...
Z otępienia wybudziła mnie...
...Daisy...
Poszłam nad wodę, spragniona. Weszłam do chłodnej wody, pijąc ją łapczywie. Gdy uspokoiłam pragnienie, postanowiłam się pobawić. Zaczęłam nurkować pod wodę. Jednak coś bardzo mnie zdziwiło. Gdy raz zanurkowałam pod wodę, wydawało mi się, że mogę tam siedzieć bez przerwy, gdyż nie musiałam wynurzać się po powietrze. Naprawdę, to było dziwne...
Gdy już się wynurzyłam, jeszcze bardziej się zdziwiłam. Wokół mnie były krople wody wielkości głazów! I nie tylko to było dziwne, bo te krople unosiły się w powietrzu!
Wyszłam z wody, myśląc, że jest jakaś zaklęta. Otrzepałam się i poszłam w las. Tam położyłam się pod drzewem i przyglądałam różnym. Lipa, klon, kasztanowiec... Jednak gdy mój wzrok zatrzymał się na buku, ten zaczął płonąć! Przestraszyłam się, jednak nie o to, że podpaliłam las, tylko o swoje życie. Co mi tam głupi las! To drzewo podpaliło inne, otaczając mnie ognistym kręgiem!
W moich oczach pojawiły się łzy. Więc miałam zginąć, nawet nie nacieszając się byciem dorosłą?
Ogień był coraz bliżej i bliżej. W końcu był tylko kilka centymetrów ode mnie, a ja nie mogłam się cofnąć. W końcu... Stanęłam w płomieniach...
Jednak ogień nie parzył. Nic nie czułam, może jakieś łaskotanie. Uśmiechając się zwycięsko, wyszłam z ognia i poszłam do swojej groty, nie przejmując się lasem. Jednak w połowie drogi, usłyszałam, że ogień przygasa. Odwróciłam się i ujrzałam, że ogień zniknął z miejsca, gdzie przed chwilą stałam. Gdzie uroniłam łzy...
Z otępienia wybudziła mnie...
...Daisy...
Chodziłam po terenach stada, szukając jakichś zgub, które dołączyłyby do mojego stada. Niestety, żaden koń się nie pojawił. Zamiast tego poczułam zapach dymu. Nie wiedziałam skąd, ale przeczuwałam, że to ogień w Kopytnym Lesie. Szybko się tam teleportowałam i ujrzałam płonący las. Czyli się nie myliłam.
Jednak nie to mnie zdziwiło. W środku płonącego lasu, była polanka, która była zielona i nie pokrywał jej ogień. Od polanki ciągnęła się ścieżka, też idąca przez sam środek ognia. Ta ścieżka prowadziła do... Nadii!
Szybko do niej podbiegłam.
D: Nadia? Co ty tutaj robisz? - krzyknęłam
Jednak klacz wpatrywała się otępiale w ogień.
D: Nadia! - lekko ją kopnęłam, a ta wybudziła się z zamyślenia
N: Co... - spojrzała na mnie, przestraszona
D: Chodź! - złapałam ją za ogon i zaciągnęłam daleko od ognia.
N: Daisy, ja...
D: Zostań tu! - warknęłam i wróciłam do ognia. Tak, jak przeczuwałam, był już tam Kyar.
...Kyarameru...
Poczulem zapach spalenizny a pozniej z loskotem kopyt wypadly na mnie wszystkie zwierzeta z lasu.Ratujac sie przed stratowanie przez wielkie losie,drapieztne pumy i ogromne wilki rzucielm sie w szceline po lewej stronie gaju,przy kamiennej skalce.
Gdy 'potok' zwierzat ustal,wybieglem do lasu i to co ujrzalem mnie przerazilo.zaczalem przywolywac moc wody,po czym zrobilem kilka fal wody zgaszajac ogien.Zadziwiony spojrzalem pytajaco na Daisy ktora stala po drugiej sronie lasu z otepiala Nadia.
K.Kto?-zapytalem.
D.Nadia..-powiedziala cicho.
N.Ja przepraszam!-krzyknela zrozpaczona.-To nie moja wina!Mam wladanie nad ogniem!
K.Rozumiem,i wiem jak to trudno opanowac ta moc w tak mlody wieku.Dzisiaj ci wybaczymy ale lepiej naucz sie nad mocami panowac.-mrunalem do niej poruzumiewawaczo.
N.Dobrze,wujku Kyarze.
''Wujku?'',pomyslalem zdziwony po czym potrzasnalem lowa i odezslem do groty.
Gdy 'potok' zwierzat ustal,wybieglem do lasu i to co ujrzalem mnie przerazilo.zaczalem przywolywac moc wody,po czym zrobilem kilka fal wody zgaszajac ogien.Zadziwiony spojrzalem pytajaco na Daisy ktora stala po drugiej sronie lasu z otepiala Nadia.
K.Kto?-zapytalem.
D.Nadia..-powiedziala cicho.
N.Ja przepraszam!-krzyknela zrozpaczona.-To nie moja wina!Mam wladanie nad ogniem!
K.Rozumiem,i wiem jak to trudno opanowac ta moc w tak mlody wieku.Dzisiaj ci wybaczymy ale lepiej naucz sie nad mocami panowac.-mrunalem do niej poruzumiewawaczo.
N.Dobrze,wujku Kyarze.
''Wujku?'',pomyslalem zdziwony po czym potrzasnalem lowa i odezslem do groty.