Spotkałam klacz której chyba nie chciałam widzieć.
R: Kim jesteś ? - spytałam oschle.
Ps: Princess, ale dla Ciebie pani. - odpowiedziała z ironicznym tonem.
R: Oho, jakaś nadęta lalka mi się trafiła. - pokręciłam łbem.
Ps: Że co proszę ? - wytrzeszczyła oczy ze złości.
R: No tak słyszałaś.
Ps: Nie waż się tak do mnie mówić. - zagroziła.
R: Yhy..bo co ? - przewróciłam oczyma.
Dość długa kłótnia przerodziła się w dziwną rozmowę.
Ps: A więc Rene, powiedz mi kogo nie lubisz z tego stada ? - dziwny uśmieszek gościł na jej twarzy.
R: Wiesz.. - poczułam zakłopotanie.
Ps: No dalej wyrzuć to z Siebie. - zachęcała.
R: Najbardziej ?! Swego brata.
Ps: A twój brat to ? - ciągnęła.
R: Cavallo..Tak w ogóle o co Ci chodzi ? - skrzywiłam się.
...Princess...
Ps: Haha! - roześmiałam się
R: Co? - zmarszczyła czoło
Ps: Mam plan. Ale cicho z tym. Musisz wymyśleć eliksir śmierci.
R: Co? Ale po co?
Ps: Będzie mi potrzebny. Zrobisz?
R: Ech ... dobrze.
Rozeszliśmy się. Jaka naiwna ta Renesme! Myślałam, że będzie trudniej.
~ Kilka godzin potem ~
Byłam w Kopytnym Lesie. Mój plan? Zabić tą szczęśliwą parke typu Gwiazda i Diablo, Daisy i Kyar. Po prostu wkurzali mnie o początku. Trzeba wyemilinować wroga. Poczułam, że ktoś na mnie wskoczył radośnie piszcząc.
...Renesme...
R: Mam, mam ! - krzyczałam do klaczy.
Ps: ogarnij się ! - wrzasnęła i zrzuciła mnie z siebie.
Zadowolona wręczyłam jej buteleczkę.
Ps: Świetnie, dobrze się spisałaś moja droga ! - jej dziwny śmiech usłyszeć było można w całym lesie.
R: No i co teraz ? - westchnęłam.
Ps: Teraz ? - zmieniła swój głos na delikatny. - Teraz możesz wracać do domu.
Wytrzeszczyłam oczy i potulnie wróciłam do swej groty.
Mortiferum Coquo
1. Wystarczy jedna kropla by zabić kogoś. ( oczywiście za jego zgodą )
2. Jest 1/5 szansa, że po użyciu eliksiru wskrzeszającego koń ożyje.
...Cavallo...
Razem z Sophie przebywaliśmy na łące. Co chwila któreś z nas albo jadło trawę, albo jabłka rosnące na drzewie obok. Ciemna postura klaczy robiła coś przy jabłkach. Ze zdziwienia zawołałem :
Cv: Przepraszam , kto tam jest ?!
Zjawa natychmiast zniknęła, a ja wzruszyłem tylko ramionami.
S: Przejmujesz się nią ? - Tina zaśmiała się uroczo.
Cv: Co ? Nie.. - ironiczny ton zamienił się w śmiech.
S: No idź po trochę tych jabłek.. - wskazała na drzewo skinieniem głowy.
Powoli i ociężale podszedłem do rośliny i nazbierałem trochę owoców. Jedneg o trochę ugryzłem i poczułem się słabo.
...Princess...
Ps: Co ty robisz? To nie dla ciebie!
Wyrwałam mu jabłko, jednak on już nie żył.
S: Cav! Coś ty mu zrobiła?! Ty ...
Ps: Kochaiutka, tak mówić to cioci?
S: Cioci?!
Ps: Jestem matką przyrodniego brata Gwiazdy, malutka.
S: I co? Bo co?
Ps: Daj to swojemu bratu. Prosze.
Dałam jej jabłko. Nie wiem czy będzie taka naiwna.
Ps: Masz to zrobić!
S: Czego chcesz od nas? - powiedziała już dość nieśmiało
Pochyliłam się nad klaczką.
Ps: Nie jesteś za mała na partnera. Taka mała dziewczynka ...
S: Zostaw mnie.
Ps: Bo? Zrobisz mi cos?
S: Czego chcesz?
Ps: Leć dać mu to jabłko albo ciebie czeka marny los!
...Sophie...
S: Bo się przestraszę! - odważyłam się i kopnęłam ją prosto w pysk. Zaczęła ciec krew, więc chciałam to dokończyć. Klacz dostała jeszcze jeden cios.
S: Za Cavallo. - spojrzałam na Princess. Patrzyła na Renesme jakby nic się nie stało. No tak, ta "przyjaźń na wieki"
S: Głupia szmata. - powiedziałam, odchodząc. Kiedy tylko znikłam z ich pola widzenia pobiegłam do mamy. Odwiedził ją El Diablo z czego bardzo się cieszyłam.
S: Diablo, chodź! - krzyknęłam. Koń pobiegł za mną posłusznie na łąkę. Nie było już tam zdychającej Renesme ani Princess, tylko Cavallo. Na widok jego nieruchomego ciała serce mi stanęło. Ogier podbiegł do niego i zaczął badać.
D: Co się stało? - powiedziała, marszcząc czoło.
S: Dokładnie nie wiem. Pasłam się z Cavem. Ten sięgnął po jabłka, jedno ugryzł i padł. Potem pojawiła się Princess i Renesme. Renesme kazała mi dać jedno to jabłko Diablowi, ale ja zaprzeczyłam i... Trochę mocno jej przywaliłam... - spuściłam łeb, wpatrując się w plamy krwi.
D: Rozumiem, Tina. Kochasz i Cavallo i Diabla, więc zrobiłaś to dla nich. Wybaczę ci.
S: Ale mamo... Ja z nią pracuję! Będzie mi kazała dać mu to jabłko! - powiedziałam ze łzami w oczach.
D: W takim bądź razie możesz zmienić stanowisko. Pozwalam ci, kochanie. - uśmiechnęła się do mnie i przytuliła.
D: To wybieraj.
Spojrzałam na Diabla. Po długiej chwili namysłu postanowiłam.
S: Mogę być medykiem? - poprosiłam.
D: Oczywiście! - uśmiechnęła się. Podbiegłam do Diabla i zaczęłam mu pomagać. Wtedy zjawiła się Renesme.
...Renesme...
Podeszłam do nich.
S: Czego tu jeszcze chcesz wredna małpo ?! - krzyknęła.
R: Ja.. - zawahałam się.
S: NO ?! - pośpieszała.
R: Ja..chcę użyć eliksiru wskrzeszającego... - odparłam.
Nikt się nie odezwał, cisza.. Wyciągnęłam buteleczkę z niebieskim płynem.
R: Kto tutaj jest szamanem ? - spytałam zmieszana.
D: Isabell.. - powiedziała cicho.
Jak najszybciej nie zwracając na nich uwagi zaczęłam szukać klaczy. Znalazłam ją w ogrodach.
R: Isabell ? - spytałam.
I: Tak, coś się stało ?
R: Proszę czy mogłabyś mi pomóc ? - pokazałam jej eliksir.
Ona uśmiechnęła się i zapytała jeszcze :
I: A o kogo chodzi ?
R: O Cavalla.. - westchnęłam.
Klacz wytrzeszczyła oczy i zrobiła swoje..
...Cavallo...
Obudziłem się na jakiejś polanie. Widziałem 2 Sophie i 5 Daisy. Potrząsnąłem trochę łbem. Zobaczyłem, że nade mną stoi jakaś kara klacz, a już po chwili poczułem, że coś uwiesiło się na mnie. To była Sophie, która przytulała mnie z całej siły.
Cv: Rene.. - wydukałem.
S: Jej już nie ma z nami.. - skrzywiła się.
Cv: Co ? - nie wiedziałem co się stało.
...Sophie...
S: Ona... Ona nie żyje. - powiedziałam. Ogier pobladł, a ja spuściłam łeb.
Cv: Ale jak to? - wyjąkał.
S: Bo... Dała ci jakieś zatrute jabłko... Kiedy chciałam ciebie uleczyć to wróciła i powiedziała, że chce ci pomóc... - wolałam nie mówić o małej bijatyce.
Cv: Ale jak to? - jego oczy były dziwnie puste. - Zatrute jabłko? Nieeee... To niemożliwe... Aż taka wredna nie była...
S: Była... Chciała jeszcze otruć Diabla. Pracowała razem z Princess... - powiedziałam strasznie cicho.
Cv: Mogę z nią porozmawiać? - poprosił szeptem.
...Cavallo...
I: Myhmm.. - wtrąciła się Isabell.
Cv: Dobrze.. - odetchnąłem głęboko.
Klacz zaczęła te swoje rytuały i juz po chwili zobaczyłem ducha Rene.
R: Cav ?! - zdziwiła się, a po chwili uśmiechnęła.
Cv: Co się stało ? Powiedz mi ! - ponaglałem, lecz Rene milczała.
R: Ja..uważajcie na Prin.. - zniknęła.
Cv: Co ?! Nie ! Na kogo uważać ?! - zmartwiłem się.
S: Na Princess..