Devo - Urodziny!

Wreszcie. Już nie muszę być po 18 w domu, ani chodzić gdzieś tylko z mamą lub z tatą. Podczas śniadania poprosiłem mamę, żeby mnie nauczyła mocy.
G: Nie dziś, Dev. Nie ma na to czasu.
Planują moją impreze? Chyba nie.
G: Idziemy na wyprawe. Więc zajmij się Shafim i Crylą.
Dv: Ech, dobrze. Przecież no dzisiaj ...
G: Tak nasza rocznica z Diablem, ale musimy.
Odeszłem od nich próbując coś zniszczyć. Po co tam być, jak Shafi i Cryla już mi wyjadli śniadanie. Postanowiłem się gdzieś wybrać. Tam spotkałem podobnego do mnie ogiera.
Dv: Kim jesteś?
Dv2: Jestem Devo ze stada Szafirowego Brzegu.
Dv: To ja jestem Devo ... ze stada Lazurowego Brzegu.
Dv2: Kopiowanie nie zna granic.
Dv: Według mnie nie ma u ciebie w stadzie nikogo. To MY tu byliśmy pierwsi. 
Dv2: No nie wiem. Moja babcia Maindy i dziadek Hyar byli tu pierwsi. Jestem synem Liazdy i El Gadla.
Dv: Serio? Aż żałosne. Ale nie ważne. Jak zwykle każdy umie zapomnieć o moich urodzinych.
Dv2: Ja mam dzisiaj urodziny! A tak w ogóle wszystkiego najlepszego ...
Dv: Dzięki. 
Dv2: Pewnie Ci wmówili, że idą na wyprawe? Bo mi tak.
Dv: No tak ... dobra. Chyba wrócę ...
Po rozmowie z osobnikami stada z Szafirowego Brzegu stwierdziłem, że to moje "lustro". Liazda miała do tego syna El Dzafira i córkę Hrystal. Wróciłrm do jaskini. Nie było tam nikogo, a jedynia karteczka:
"Na Górskiej Łące - Ross z rodzina"
Zaczęłem się rozbawiać w sobie, że to jednak moja impreza urodzinowa. Nie myiłem się. Nagle wybuchły fajerwerki o najróżniejszych kolorach. Wtedy wybiegła Ross z mamą, tatą ... wszystkimi!
W (Wszyscy): Wszystkiego Najlepszego, Devo!
Wszyscy dawali mi prezenty (Ross buziaka!). Większość to były amulety, eliksiry. Od rodziny (w tym Kotty) - jakiś "sok" (eliksir to nie był). 
G: Wypij.
Wypiłem.
G: Teraz pomyśl o swoim marzeniu.
Pomyślałem.
G: Spełni się kiedy będziesz chciał.
Dv: Naprawdę?
G: Tak. Wszystkiego najlepszego synku. - Mama już płacząc przytuliła mnie.
Ta noc była niezwykła. Zabawy, dedykacje. Dzień był ... troche kiepski. Może dlatego, że pomyślałem o głupocie ...