Daisy & Trevor - Źrebak

...Część I...
Pewna biała klacz chodziła po łące.
Potężny ogier biegał po lesie, nudząc się.
Znudzona klacz postanowiła pójść na spacer, do Kopytnego Lasu.
Przystanął i zaczął nasłuchiwać
Idąc, klacz wpadła na pewnego zimnokrwistego ogiera.
D: Przepraszam, niezdara ze mnie
Lekko przechylił łeb
T:Nic się nie stało
D: Daisy jestem, a ty?
T:Trevor,miło poznać-lekko pochylił łeb do przodu
D: I wzajemnie
Spojrzał na nią
Klacz uśmiechnęła się słodko, tak samo jak ogier.
D: Czy w ramach przeprosin, dasz się zaprosić na spacer?
T: Pewnie
Klacz poszła w stronę Magicznego Jeziorka, chcąc dojść do Wybrzeża, a ogier ciągle szedł obok niej. Nagle klacz sprintem wbiegła do wody, nie czekając na ogiera. Ogier tylko uśmiechnął się i przystanął na brzegu. Daisy złapała go za ogon i wciągnęła na głębszą wodę.
Trevor zanurzył łeb w wodzie i wyglądał jak krokodyl i wypuścił parę bąbelków z nosa i się uśmiechnął. Dai zaśmiała się uroczo, ale nagle zaczęła wpatrywać się w jeden punkt, nic nie mówiąc.
Ogier popatrzył na nią
T:Coś nie tak?
D: Cii... - uciszyła go gestem
Samiec spojrzał w tą samą stronę co ona.Po chwili klacz wyszła z wody, a Torr przechylił łeb. Gdy klacz poszła na zachód, ogier dogonił ją.
Klaczka podeszła do karego źrebaczka i spytała:
D: Co tutaj robisz?
Trevor spojrzał na źrebię.
Źrebaczek spojrzał na oboje, przestraszony. Klacz uśmiechnęła się jak by była jego matką.
D: Gdzie twoi rodzice, malutka?
Źrebak milczał.
Torr zniżył łeb do jej poziomu, tak, aby spojrzeć źrebakowi w oczy i powiedział:
T:Nie musisz się bać
Klacz westchnęła, patrząc na pociechę, po czym wzięła źrebię na kark i wolnym krokiem poszła do Chanel w towarzystwie ogiera. Gdy doszła do Magicznego Jeziorka, podbiegła do nich Chanel.
C: Co to za kruszynka? - spytała, patrząc na źrebię
Nagle ogier odszedł, czując się niepotrzebny.
Daisy szybko wytłumaczyła wszystko Chanel i podbiegła do Torra.
D: Spacer się nie skończył. - wyszczerzyła zęby
Ogier uniósł lekko łeb i uśmiechnął się do niej
D: Nadią zajmie się Chanel...
T:Słodka z niej klaczka
D: Czyż nie? Chyba ją zaadoptuję, jeśli Kyar się zgodzi
Westchnął i uśmiechnął się krzywo
D: To gdzie idziemy?
T:Nie wiem..nie znam tu za bardzo terenów
Klacz westchnęła, po czym poszła na północ, w stronę Wodospadu, a ogier szedł za nią ze spuszczonym łbem.
D: Coś się stało?
T:Nie-wymamrotał
D: Czyżby motylki w brzuchu? - uniosła brew
Stulił uszy i nie odpowiadał.
D: No... Która jest tą szczęściarą?
Patrzył tępo w ziemię i nadal nie odpowiadał.
D: No powiedz... Nie bój się, nikomu nie wygadam
T:A czy to ma jakieś znaczenie?Nie sądzę.
D: Oj ma.. Jestem amorkiem w stadzie... Spróbuję was styknąć - wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu
T:Nie uda Ci się-wymamrotał
D: Zakład? Powiedz tylko, która to
T:Ty...-powiedział prawie bezgłośnie.
Klacz gwałtownie stanęła.
Jeszcze bardziej stulił uszy i szedł dalej.
Klacz nadal stała w miejscu.
Stanął pod jakimś drzewem i patrzył na trawę.
Klacz podeszła do niego, nadal w szoku.
D: Na... Naprawdę?
Prawie nie zauważalnie przytaknął.
Klacz westchnęła.
D: Słuchaj... Ja... - w jej oczach pojawiły się łzy
Podniósł łeb i popatrzył na nią
T:Wiem,że masz kogoś,tylko proszę,nie płacz..-powiedział cicho.
Klacz odwróciła się i odeszła powoli, ciągle roniąc łzy.

 ...Część II...
Klacz szła przez las, roniąc łzy, jednak ogier podbiegł do niej.Bała się na niego spojrzeć.
T: Wszystko okey? - powiedział cicho
Daisy milczała. Stulił uszy i spuścił wzrok.
T: Przecież i tak kochasz Kyara
T: To dlaczego się tym zadręczasz? Jestem tylko durnym małolatem
D: Nie mów tak - uciszyła go gestem
Spojrzał jej głęboko w oczy. Uśmiechnęła się. Odwzajemnił uśmiech. Westchnęła i znów zaczęła się smucić.
T: Zapomnij o mnie i żyj szczęśliwie z twoim partnerem... - lekko trącił ją nosem.
D: A ty znajdź partnerkę - uśmiechnęła się
T: Nie znajdę, uwierz mi
D: Akurat ci nie wierzę
T: Ale to prawda
D: Nie prawda
Fuknął i spuścił łeb. "No ciekawe kogo" - pomyślał
Nagle do uszu obu koni doszedł potężny ryk. Klacz przestraszyła się. Ogier podniósł szybko łeb i rozejrzał się.
Z krzaków wyłonił się ogromny tygrys, groźnie patrząc na parę koni.
Przełamując strach, Trevor spojrzał na tygrysa wyzywająco. Zwierzę ryknęło na cały las, a klaczy zjeżyła się sierść na karku.
Ogier zaczął bronić klaczy. Kopnął tygrysa z całej siły tylnymi nogami a kot runął na ziemię. Tygrys jednak po chwili się podniósł i rzucił na przestraszoną klacz. Ogier też nie dawał za wygraną. Dał tygrysowi kopa w bok, a on wpadł na krzaki. Podbiegł do niego, stanął na tylnich nogach i z całą siłą przygniótł tygrysa przednimi kończynami łamiąc mu żebra.
Nagle na ogiera rzucił się inny tygrys, wgryzając mu się w kark. Klacz podbiegła do nich i kopnęła zwierzę, niestety nadal się mocno trzymał.
...Część III...
Klacz podeszła do tygrysa i zajrzała mu głęboko w oczy. Ogier zaczął skakać jak opętany, aby zrzucić z siebie zwierzę, jednak tygrys nadal się trzymał. Oczy klaczy rozbłysły czerwienią, a tygrys zaczął piszczeć. Po chwili tygrysie serce znieruchomiało na zawsze. Ogier lekko potrząsnął łbem, aby zrzucić z siebie ciało. Daisy uśmiechnęła się do ogiera promiennie, a on odwzajemnił uśmiech z wdzięcznością.
D: Za to idziemy na spacer - powiedziała, nadal się uśmiechając
T: Mi pasuje - wyszczerzył zęby w uśmiechu
D: Jak również mi - odwróciła się i poszła w stronę Wybrzeża. Samiec zaczął iść za nią, a potem obok niej.
Nagle klacz upadła, tracąc przytomność. Ogier popatrzył na nią lekko spanikowany. Nie wiedział co zrobić, tylko patrzył na nią tępo.
Po chwili klacz zaczęła kaszleć, po czym otworzyła oczy i spojrzała na ogiera.
T: Wszystko okey? - powiedział cicho.
D: Ta... Tak... - wymamrotała
Lekko przechylił łeb.
D: Co się stało? - wstała
T: Niic.
D: To czemu niczego nie pamiętam?
T: Eeee?
D: No to. - warknęła
T: Ale ja nic nie zrobiłem.
D: Teraz to ja się pogubiłam
Patrzył na nią pytająco.
D: Dobra tam... - zaczęła iść w stronę wody. Pokiwał głową z dezaprobatą po czym ruszył za nią.
D: Jakiś problem? - klacz była do niego odwrócona, jednak widziała jego minę
T: Nie
Uśmiechnęła się do niego po czym wbiegła do wody
Westchnął,uśmiechnął się i stanął na brzegu.
D: Idziesz? - spojrzała na niego
T: Niee - powiedział ze śmiechem.
D: Ah, tak? - weszła na płytszą wodę i ochlapała ogiera.
Uśmiechnął się szeroko.
Klacz złapała go za ogon i wciągnęła do wody.
T: Niee! - krzyknął ze śmiechem.
D: Taaaak! - zanurzyła jego łeb w wodzie
Wynurzył łeb z wody i uśmiechnął się do niej. Klacz uśmiechnęła się zwycięsko i znów wepchnęła go do wody. Gdy się wynurzył, parsknął, wypluwając wodę.
Klaczka nie czekając na ogiera popłynęła na głębszą wodę, a ten stał w tym samym miejscu. W drodze wpadła na szatański plan. Obejrzała się i ujrzała, że jej ofiara patrzy na las. Zanurzyła się pod wodę i usiadła na dnie.
Ogier lekko zniżył łeb i zaczął pić wodę. Rozejrzał się, a gdy zauważył, że nigdzie nie ma Dai, zaczął się lekko niepokoić.
Klacz nadal czekała na to, jak zareaguje. 
Po chwili dał sobie spokój i wrócił do picia wody.
Klacz podpłynęła do miejsca, gdzie stał ogier, nadal się nie wynurzając. Złapała go za nogę i wciągnęła pod wodę, a ten zaczął się szamotać, jednak była silna i udało jej się to.
Gdy ogier w końcu się wynurzył i rozejrzał, klacz nadal siedziała pod wodą. 
Ten zmrużył oczy i wyszedł z wody.
Gdy ogier już wyszedł z wody, klacz wyskoczyła z wody i skoczyła mu na kark.
D: Akuku
Uśmiechnął się.
T: A więc to ty?
D: Nie. Krokodyl - pokazała mu język
Westchnął.
D: Coś nie tak?
T: Wszystko okey
D: Czyżby? - uniosła brew
T:Nom
D: Gadaj - dała mu sójkę w bok
T: No powagaa - powiedział ze śmiechem
D: Skoro tak - uśmiechnęła się po czym zeskoczyła z niego
...Część IV...
D: To co robimy?
T: A co chcesz?
D: Nie mam bladozielonego pojęcia
Uśmiechnął się, a ona westchnęła. Ogier spojrzał w niebo, natomiast klacz zaczęła wpatrywać się w uroczy zachód słońca, który wydawał się aż magiczny. Spojrzał na nią.
Nadal wpatrywała się w piękny widok
Westchnął.
D: Coś nie tak? - spojrzała na niego
T:Wszystko okey.
Uśmiechnęła się uroczo, specjalnie dla niego, a ten zrobił to samo. Klacz spojrzała mu głęboko w oczy, a on przybliżył się do niej, po czym spuścił wzrok.
D: Co?
T: Nic - uśmiechnął się.
Odwzajemniła uśmiech, a ten spojrzał jej w oczy. Nogi się pod nim ugięły. Zmarszczyła brwi, nadal patrząc mu w oczy. Spojrzał w niebo, a potem na nią.
Uśmiechnęła się uroczo. Lekko się uśmiechnął i pocałował ją.
...Część V...
Klacz spojrzała na niego.
T: Kocham Cię... - powiedział cicho patrząc jej w oczy
Klacz nie wiedziała co powiedzieć, jednak nie spuściła wzroku. Po chwili wzięła głęboki wdech i powiedziała:
D: Ja... - nie umiała dokończyć
Uśmiechnął się do niej, a ona odwzajemniła uśmiech niepewnie.
D: Ale Kyarameru...
Westchnął, a ona spuściła łeb
Spojrzał na nią i uśmiechnął się do niej i znów pocałował mając gdzieś jej partnera. Klacz spojrzała znów na niego. Uśmiechnał się szarmancko i zaczął ją miziać po szyi. Patrzyła na niego uważnie,a ten lekko zjechał w dół i zaczął ją miziać po grzbiecie, po czym spojrzał na jej minę kątem oka. Po chwili przestał. Klacz spojrzała na niego. Lekko sie uśmiechnął. Odwzajemniła uśmiech, nie wiedząc co się dzieje. Spojrzał jej w oczy, a ona uśmiechnęła się niepewnie, tak jak on.
T: Spokojnie,przecież nic nie zrobię bez twej zgody.
Uniosła brew, szukając drugiego dna w tym zdaniu. Uśmiechnął się zawadiacko. W końcu do niej doszło, o co chodziło ogierowi, a ten nadal się usmiechał. Spojrzała na niego surowo. Lekko zniżył głowę. Patrzył na nią z dołu. Cicho parsknął i spuścił wzrok. Patrzył na trawę. Klacz westchnęła po czym przewróciła oczami. Ogier spojrzał na jej mine.
D: Jeden jedyny raz - powiedziała ledwie słyszalnie
"Kyar mnie zabije" pomyślała
Ogier uśmiechnął się zwycięsko, podszedł do jej tyłu i oparł się o jej zad. Po pewnym czasie z niej zszedł.