Natalie - Źrebak

Rano gdy tylko się obudziłam wyszłam z takiej jakby jaskini i ruszyłam nad wodospad żeby się czegoś napić. Pokłusowałam tam żeby było szybciej. Napiłam się. Była to zimna i orzeźwiająca woda. Od razu mogłam gdzieś iść. Pogalopowałam na Górską Łąkę. Ku mojemu zdziwieniu nie byłam tam sama. Parę metrów dalej hasał mały źrebak pinto.
Podbiegłam do niego. Od razu przestał kłusować.
Ź: K-kim jesteś? -spytał przerażony.
N: Nie bój się. Jestem Natalie a ty? -uśmiechnęłam się.
Ź: Jasper... -powiedział strasznie cicho.
N: Skąd jesteś?
J: Ja ze Stada Walecznych Kopyt... A ty?
N: Z Lazurowego Wybrzeża. Chciałbyś poznać alfę?
J: No-no dobrze...
Pokłusowaliśmy razem do Daisy.
Imię: Jasper
Przezwisko: Jas
Płeć: Ogier
Rodzice: Akela i Roger
Historia: Urodziłem się w Stadzie spod Wielkich Gór. Moi rodzice byli parą Beta. Ja pewnego razu poszedłem na łąkę. Gdy wróciłem NIKOGO nie było. Zapłakany poszedłem znów na łąkę. Spotkałem tam Natalie.
Adopcja: Tak

...Daisy...
Siedziałam akurat w swojej grocie, bawiąc się z moimi źrebaczkami. Och, były takie słodkie. Wtedy do groty wbiegła Natalie z jakimś srokatym źrebakiem. Zdziwiłam się na jego widok, bo przecież Nat była samotna i nie miała z kim mieć źrebaka.
D: Natalie? Możesz mi to wytłumaczyć?- wskazałam na źrebaka
N: Mogę później? Chciałam się spytać, czy wiesz, gdzie jest Weriana
D: Chyba na łące... - chciałam jej powiedzieć, że zrobiła sobie "wolne od źrebaków", jednak już jej nie było. Westchnęłam i zaczęłam bawić się ze źrebakami.
Po chwili srokata klacz wróciła, tym razem sama. Patrzyłam na nią, czekając na tłumaczenia
N: Więc... Byłam na spacerze na łące i wtedy go ujrzałam... Powiedział, że zgubił rodziców i nie ma się gdzie podziac... Musiałam, po prostu musiałam... Przepraszam - spuściła łeb
D: Jak ma na imię?

...Natalie...
 N: Jasper. Tyle mi powiedział. Wiesz... Domyślam się że nie bez powodu poszedł ze mną bez pozwolenia rodziców. -spojrzałam na wyjście a potem znów na Dai.
D: Może zbyt wiele przeżył..?
N: Nie mam pojęcia. Ale chyba ja się nim zaopiekuję. Czytałam trochę w jego myślach. Tak, wiem że to jeszcze źrebak... -poprawiłam się gdy zobaczyłam karcące spojrzenie Dai. -...ale musiałam wiedzieć. I wiem jak to jest bez rodziny. Nie chcę żeby jego spotkało to samo.
D: Hmm... Dobry pomysł.
N: To ja po niego idę.
Wybiegłam z jaskini Dai i pobiegłam do Weriany i Jaspera. Zabrałam go i podziękowałam klaczy.
N: Jasper, ja wiem że nie masz rodziców. -dopiero po chwili zdałam sobie sprawę co powiedziałam. -Przepraszam, ja nie mam taktu ale chodzi mi o to, że możesz zamieszkać ze mną.
J: Niech pani nie.... -nie dokończył.
N: Żadna pani. Natalie. -uśmiechnęłam się.
J: Natalie, nie zrozum mnie źle ale ja nie... Nie chcę.
N: Ale nie masz nikogo. Proszę. -zatrzymałam się przed nim.
J: Yyyym.... No dobrze.
N: Obiecuję ci że się zaprzyjaźnimy. -uśmiechnęłam się szerzej a Jas uśmiechnął się leciutko.
Poszliśmy do jaskini. Po drodze spotkaliśmy nowego ogiera.
N: Ym.. Hej. Jestem Natalie a to Jasper. -uśmiechnęłam się ciepło a Jas tylko spojrzał na ogiera.
J: D-dzień.... Dobry.
G: Cześć ja jestem Griffin. -ogier uśmiechnął się.
N: Nowy tak?

...Griffin...
G: Tak -uśmiechnąłem się.
Klacz na którą wpadłem, była bardzo ładna, i wylgądała na miłą..I myślę że taka jest...
N: Natalie, miło mi..- przedstawiła się i spojrzała na źrebaka stojącego obok niej.
J: A ja...Ja jestem Jasper- powiedział nieśmiało.
G: Aha..Mi też jest miło- uśmiechnąłem się.- Twój syn?- teraz ja zerknąłem na Jaspera.
Źrebak był trochę przestraszony..
N: Tak jakby...Zaadoptowałam go- też się uśmiechnęła.
J: Nat...Możemy już iść?- powiedział nieśmiało.
N: Okej..To my już idziemy..Paa.
G: Nie, nie idźcie..Jasper..Nie masz się czego bać!-uśmiechnąłem się.-Chodźcie się gdzieś przejść!- zaproponowałem.
Natalie znów spojrzała na Jaspera, a ten lekko skinął głową.
N: Okeej.
Ruszyliśmy na górską łąkę.
Kiedy już dotarliśmy, podbiegłem do Nat i krzyknąłem:
G: Berek!- po czym uciekłem.
Ona złapała Jaspera, a Jasper poleciał spowrotem za nią.
Bawiliśmy się tak jeszcze przez parę godzin, a potem każdy poszedłw swoją stronę..