Czyli to ten czas... W końcu. Moje 2urodziny. Ech, jak zawsze nikt o tym nie pamiętał... No trudno, trzeba wybrać stanowisko.
Poszłam do Daisy. Nadal była na mnie zła za podpalenie lasu, chociaż nie dochodziło do niej to, że to nie moja wina. Bo czy ona panowała nad swoimi mocami w swoim wieku? Na pewno nie.
D: Po co przyszłaś? - spytała
N: Wybrać stanowisko - powiedziałam obojętnym tonem
D: Wybrałaś już?
N: A skąd ja mam wiedzieć jakie są? - prychnęłam
D: A jakie by cię interesowały? Wojenne czy bardziej "społeczne"?
Spojrzałam na nią wymownie.
D: Więc z wojennych jest kilka... Wojownik, który walczy z wrogami, obrońca, który broni resztę, szpieg, który szpieguje wrogów, tuż przed bitwą...
N: Szpieg - powiedziałam, po czym wyszłam z jej groty bez słowa wytłumaczenia.