ED: Więc mówisz, że Kwiat Paproci może w kilka sekund uleczyć każdą ranę?
Ep: Tak. Niestety jest on rzadki, o czym chyba wiesz, prawda?
ED: Tak. Jeszcze nigdy go nie widziałem. Jak wygląda?
Ep: Widziałam go raz w swoim dłuuugim życiu, ale do dziś go pamiętam. Jest naprawdę piękny, błękitno-seledynowy. Za pewnie wiesz, że kwitnie tylko w nocy, dzięki czemu świeci niebiańskim światłem - zaczęła marzyć o kwiecie.
ED: Szkoda, że go nie widziałem. A rośnie w każdą noc?
Ep: Chciałoby się. Jakby rósł to nie byłby taki rzadki. Niestety kwitnie tylko w noc świętojańską...
ED: A kiedy ona jest?
Ep: Pomiędzy 24 a 25 czerwca.
ED: Czyli o północy 24 czerwca?
Ep: Tak, właśnie o to mi chodziło - zaśmiała się
ED: Czyżbym był od ciebie mądrzejszy? - także zacząłem się śmiać
Ep: Na to wyglą... Aa! - krzyknęła, przewracając się o coś. Na szczęście w ostatniej chwili ją złapałem
ED: Oraz mam lepszy refleks - wyszczerzyłem zęby
Ep: Potknęłam się o coś - stanęła normalnie i odwróciła łeb w stronę, z której przyszliśmy. Na ścieżce leżało coś okrągłego. Nie miałem pojęcia co to jest. Było to coś owalnego, ciemnozielonego czy tam ciemnoniebieskiego z jakimiś jasnymi znakami.
ED: Co to jest?
Ep: Nie wiesz? Przecież to jajko smoka! - zaśmiała się
ED: Na serio?
Ep: Serio, serio.
ED: Jest niebezpieczne?
Ep: Tak. Wyjdzie miniaturkowy smok i zaliże cię na śmierć!
ED: Weź sobie ze mnie nie żartuj, pytam na serio!
Ep: Nic ci nie zrobi, jeszcze się nie wykluło. Ale jak dorośnie to radzę wam się stąd wynieść. Smoki są bardzo terytorialne...
ED: Jak to kiedy dorośnie?
Ep: Smoki dorastają kilkaset lat, więc nie musicie się jeszcze martwić - wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu
ED: Mamy je tu tak zostawić?
Ep: Hmm... Może się nim zaopiekuję, a kiedy się zacznie wykluwać to ciebie zawołam. Jak już cię zobaczy i cię polubi to może zostać u was w stadzie, jako... Towarzysz i przyjaciel broni
ED: Naprawdę chcesz się nim zaopiekować? Ja to mogę zrobić, albo Dari. Jest opiekunką...
Ep: Tobie nie zaufam. Jajka potrzebują delikatnego kopyta, a nie solidnego ogiera.
ED: A dari?
Ep: Nie jest jeszcze doświadczona. Źrebaki, wydaje ci się, że nie potrzebują takiej opieki jak jajko. Ale mylisz się. Smok właśnie potrzebuje duużo więcej opieki.
ED: No dobra. Może jeszcze powiemy to mamie albo tacie?
Ep: Jasne. - uśmiechnęła się i rozłożyła skrzydła. Jak zwykle wpatrywałem się w nie, chociaż z moją nauczycielką spędzałem dużo czasu.
Delikatnie wzięła jajko na kark i kiwnęła do mnie głową, że możemy iść. Poszliśmy wolno do groty przywódców, tak aby nie zbić jaja. W jaskini zastaliśmy tylko Kyara.
Ep: Tak. Niestety jest on rzadki, o czym chyba wiesz, prawda?
ED: Tak. Jeszcze nigdy go nie widziałem. Jak wygląda?
Ep: Widziałam go raz w swoim dłuuugim życiu, ale do dziś go pamiętam. Jest naprawdę piękny, błękitno-seledynowy. Za pewnie wiesz, że kwitnie tylko w nocy, dzięki czemu świeci niebiańskim światłem - zaczęła marzyć o kwiecie.
ED: Szkoda, że go nie widziałem. A rośnie w każdą noc?
Ep: Chciałoby się. Jakby rósł to nie byłby taki rzadki. Niestety kwitnie tylko w noc świętojańską...
ED: A kiedy ona jest?
Ep: Pomiędzy 24 a 25 czerwca.
ED: Czyli o północy 24 czerwca?
Ep: Tak, właśnie o to mi chodziło - zaśmiała się
ED: Czyżbym był od ciebie mądrzejszy? - także zacząłem się śmiać
Ep: Na to wyglą... Aa! - krzyknęła, przewracając się o coś. Na szczęście w ostatniej chwili ją złapałem
ED: Oraz mam lepszy refleks - wyszczerzyłem zęby
Ep: Potknęłam się o coś - stanęła normalnie i odwróciła łeb w stronę, z której przyszliśmy. Na ścieżce leżało coś okrągłego. Nie miałem pojęcia co to jest. Było to coś owalnego, ciemnozielonego czy tam ciemnoniebieskiego z jakimiś jasnymi znakami.
ED: Co to jest?
Ep: Nie wiesz? Przecież to jajko smoka! - zaśmiała się
ED: Na serio?
Ep: Serio, serio.
ED: Jest niebezpieczne?
Ep: Tak. Wyjdzie miniaturkowy smok i zaliże cię na śmierć!
ED: Weź sobie ze mnie nie żartuj, pytam na serio!
Ep: Nic ci nie zrobi, jeszcze się nie wykluło. Ale jak dorośnie to radzę wam się stąd wynieść. Smoki są bardzo terytorialne...
ED: Jak to kiedy dorośnie?
Ep: Smoki dorastają kilkaset lat, więc nie musicie się jeszcze martwić - wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu
ED: Mamy je tu tak zostawić?
Ep: Hmm... Może się nim zaopiekuję, a kiedy się zacznie wykluwać to ciebie zawołam. Jak już cię zobaczy i cię polubi to może zostać u was w stadzie, jako... Towarzysz i przyjaciel broni
ED: Naprawdę chcesz się nim zaopiekować? Ja to mogę zrobić, albo Dari. Jest opiekunką...
Ep: Tobie nie zaufam. Jajka potrzebują delikatnego kopyta, a nie solidnego ogiera.
ED: A dari?
Ep: Nie jest jeszcze doświadczona. Źrebaki, wydaje ci się, że nie potrzebują takiej opieki jak jajko. Ale mylisz się. Smok właśnie potrzebuje duużo więcej opieki.
ED: No dobra. Może jeszcze powiemy to mamie albo tacie?
Ep: Jasne. - uśmiechnęła się i rozłożyła skrzydła. Jak zwykle wpatrywałem się w nie, chociaż z moją nauczycielką spędzałem dużo czasu.
Delikatnie wzięła jajko na kark i kiwnęła do mnie głową, że możemy iść. Poszliśmy wolno do groty przywódców, tak aby nie zbić jaja. W jaskini zastaliśmy tylko Kyara.
...Kyarameru...
K: Witajcie. - powiedziałem. - Czy potrzebujecie czegoś ode mnie?
Ep: Witaj, Kyarze. - powiedziała. - Z El Diablem znaleźliśmy smocze jajo.
K: To prawda, synu?
ED: Tak, tato. - powiedział. - Wiesz, ja chciałbym je zostawić w stadzie. - powiedział nieśmiale, pochylając łeb.
K: Czemuż to? - powiedziałem zdziwiony.
ED: No, byłby naszym towarzyszem, i gdyby były bitwy pomagałby... - zaczął wyliczać.
K: Diablo, wiesz ze to jest niebezpieczne... - powiedziałem.
ED: Wiem! - zdenerwował się.
K: Nie tym tonem! - skarciłem go.
ED: Espano, chodźmy do Dai, bo ojciec to się nigdy nie zgodzi. - powiedział wzdychając i spojrzał na mnie poirytowany.
Ep: Witaj, Kyarze. - powiedziała. - Z El Diablem znaleźliśmy smocze jajo.
K: To prawda, synu?
ED: Tak, tato. - powiedział. - Wiesz, ja chciałbym je zostawić w stadzie. - powiedział nieśmiale, pochylając łeb.
K: Czemuż to? - powiedziałem zdziwiony.
ED: No, byłby naszym towarzyszem, i gdyby były bitwy pomagałby... - zaczął wyliczać.
K: Diablo, wiesz ze to jest niebezpieczne... - powiedziałem.
ED: Wiem! - zdenerwował się.
K: Nie tym tonem! - skarciłem go.
ED: Espano, chodźmy do Dai, bo ojciec to się nigdy nie zgodzi. - powiedział wzdychając i spojrzał na mnie poirytowany.
...Daisy...
Byłam właśnie na łące, skubiąc trawę, kiedy podbiegł do mnie El Diablo i Espana. Zauważyłam, że ma coś na karku.
D: No wiesz, Diablo? Nie pomożesz klaczy? - spojrzałam na syna. Zawsze był taki szarmancki a Espanie nie pomoże?
Ep: Nie przejmuj się, jestem silna - uśmiechnęła się
D: O co chodzi i co to jest? - spytałam, wskazując na plecy klaczy.
ED: Proszę, nie zrób tego co tata i nie zrozum nas źle. Bo my... Znaleźliśmy jajko smoka i... Czy mogłoby zostać w naszym stadzie jako towarzysz? No wiesz, w czasie bitew czy czegoś takiego by nam pomagał i tak dalej... - spojrzał na mnie z nadzieją
D: Mogę obejrzeć? - zwróciłam się do pegaza
Ep: Oczywiście - odwróciła się do mnie tak, abym mogła przyjrzeć się delikatnemu przedmiotowi. Było średniej wielkości, ponieważ raz już widziałam jajo smoka i było większe.
ED: Może zostać? Proszę - powiedział cicho
D: Jest piękne. Oczywiście! - uśmiechnęłam się
Ep: Jak je nazwiemy?
D: Ja mam propozycję dla samiczki. Jak wam się podoba Stella? - zaproponowałam
ED: Śliczne. A dla samca? Może... Hmm... Lucky?
D: Śliczne! - uśmiechnęłam się
Ep: To ja się nim lub nią zajmę, a jak się zacznie wykluwać to was zawołam
D: Ty się nią zajmiesz? - moim zdaniem to była samiczka
Ep: Tak, smoki potrzebują delikatniej ręki - uśmiechnęła się - Chyba, że ty chcesz?
D: Nie, za stara jestem na kolejne potomstwo - zaśmiałam się
Ep: Dobrze, to ja uciekam. Muszę przygotować legowisko i te wszystkie rzeczy - przewróciła oczami i wzbiła się w powietrze. Chyba pierwszy raz widziałam ją latającą. Wyglądała olśniewająco, jak zwykle.
D: No wiesz, Diablo? Nie pomożesz klaczy? - spojrzałam na syna. Zawsze był taki szarmancki a Espanie nie pomoże?
Ep: Nie przejmuj się, jestem silna - uśmiechnęła się
D: O co chodzi i co to jest? - spytałam, wskazując na plecy klaczy.
ED: Proszę, nie zrób tego co tata i nie zrozum nas źle. Bo my... Znaleźliśmy jajko smoka i... Czy mogłoby zostać w naszym stadzie jako towarzysz? No wiesz, w czasie bitew czy czegoś takiego by nam pomagał i tak dalej... - spojrzał na mnie z nadzieją
D: Mogę obejrzeć? - zwróciłam się do pegaza
Ep: Oczywiście - odwróciła się do mnie tak, abym mogła przyjrzeć się delikatnemu przedmiotowi. Było średniej wielkości, ponieważ raz już widziałam jajo smoka i było większe.
ED: Może zostać? Proszę - powiedział cicho
D: Jest piękne. Oczywiście! - uśmiechnęłam się
Ep: Jak je nazwiemy?
D: Ja mam propozycję dla samiczki. Jak wam się podoba Stella? - zaproponowałam
ED: Śliczne. A dla samca? Może... Hmm... Lucky?
D: Śliczne! - uśmiechnęłam się
Ep: To ja się nim lub nią zajmę, a jak się zacznie wykluwać to was zawołam
D: Ty się nią zajmiesz? - moim zdaniem to była samiczka
Ep: Tak, smoki potrzebują delikatniej ręki - uśmiechnęła się - Chyba, że ty chcesz?
D: Nie, za stara jestem na kolejne potomstwo - zaśmiałam się
Ep: Dobrze, to ja uciekam. Muszę przygotować legowisko i te wszystkie rzeczy - przewróciła oczami i wzbiła się w powietrze. Chyba pierwszy raz widziałam ją latającą. Wyglądała olśniewająco, jak zwykle.