Chodziłem po lesie zamyślony... Nie miałem co ze sobą zrobić... Ehh... Rozmyślałem o tym, jak bardzo rozwaliłem sobie życie przez ostatnie miesiące... Chociaż nie tak do końca, w końcu mam dwójkę dzieci... Ale patrząc na to z innej perspektywy- mam je z klaczą,która ma już kilkoro dzieci z innym. Spojrzałem w niebo i westchnąłem i przeszedłem do kłusa. I może ktoś mi w końcu powie, co mam ze sobą zrobić? Chciałem mieć normalne, proste życie, ale los jak na złość- inaczej. Wyminąłem parę drzew i znalazłem się nad jeziorem. Zatrzymałem się na brzegu i spojrzałem w wodę. Kiedy w końcu odnajdę sens? Usłyszałem jakieś kroki więc z wolna odwróciłem łeb i zauważyłem Diablo zmierzającego w moim kierunku.
...Diablo...
Szedłem spacerkiem przez tereny stada. Idąc w stronę jeziora ujrzałem Trevora.
"Ugh, to znowu on" - pomyślałem, zły
T: O hej, Diablo. - uśmiechnął się do mnie niepewnie
ED: Hej - powiedziałem od niechcenia
T: Co tam?
ED: Możesz przestać? Mam z tobą gadać po tym co zrobiłeś moim rodzicom? A może mam ci jeszcze mówić "tato"?!
Ogier spuścił łeb, a ja wziąłem głęboki wdech, żeby się uspokoić.
ED: Dobra. Przepraszam, ale ostatnio jestem zdenerwowany.
T: Nic się nie stało - powiedział, wzdychając
ED: Jesteś pewien?
T: Tak. Źle postąpiłem, wiem. Schrzaniłem życie ci i twojej rodzinie. To ja przepraszam.
ED: Te słowa to nie do mnie, a do taty
T: Chcesz, żeby mnie zabił? On mnie nigdy nie wysłucha, a co dopiero przyjmie przeprosiny! - przewrócił oczami
ED: Zawsze można mieć nadzieję, nie?
"Ugh, to znowu on" - pomyślałem, zły
T: O hej, Diablo. - uśmiechnął się do mnie niepewnie
ED: Hej - powiedziałem od niechcenia
T: Co tam?
ED: Możesz przestać? Mam z tobą gadać po tym co zrobiłeś moim rodzicom? A może mam ci jeszcze mówić "tato"?!
Ogier spuścił łeb, a ja wziąłem głęboki wdech, żeby się uspokoić.
ED: Dobra. Przepraszam, ale ostatnio jestem zdenerwowany.
T: Nic się nie stało - powiedział, wzdychając
ED: Jesteś pewien?
T: Tak. Źle postąpiłem, wiem. Schrzaniłem życie ci i twojej rodzinie. To ja przepraszam.
ED: Te słowa to nie do mnie, a do taty
T: Chcesz, żeby mnie zabił? On mnie nigdy nie wysłucha, a co dopiero przyjmie przeprosiny! - przewrócił oczami
ED: Zawsze można mieć nadzieję, nie?
...Trevor...
T: Tsa- przewróciłem oczami i spojrzałem w niebo. Diablo zmierzył mnie badawczym wzrokiem po czym wyminął i odszedł. Odetchnąłem z ulgą i kątem oka zacząłem obserwować wodę. Nagle coś zaczęło się wynurzać z wody... niczym wodna macka... Powoli zaczęło się zbliżać do mojego kopyta, lekko uniosłem nogę, ale to coś chwyciło mnie za tułów wbijając ostre szpony w żebra. Cicho jęknąłem... Poczułem krew spływającą po moich nogach i brzuchu, nawet nie chciałem na to patrzeć, nie miałem siły się bronić... Osunąłem się na ziemię, potwór zaczął mnie ciągnąć do wody pozostawiając za mną wielkie plamy krwi na trawie. Zacząłem mieć duszności więc wziąłem głęboki oddech, lesz pazury jeszcze mocniej zanurzyły się w moim ciele. Poczułem chłód na tylnych kopytach, potem na brzuchu, szyi, aż w końcu cały byłem w wodzie. Czekałem tylko na ostateczny cios, obraz już mi się zamazał więc zamknąłem oczy. Zacząłem się dusić, próbowałem ruszyć nogami, aby się wynurzyć, lecz nie miałem już w ogóle czucia. Czyli to tak skończę? W jeziorze u boku jakiegoś potwora? Powoli zacząłem tracić świadomość kiedy nagle poczułem ostry ból w dolnej partii ciała. Wiedziałem, że to coś mi odgryzło nogi, zachłysnąłem się wodą i do płuc dostała mi się ciecz. Ciemność... umarłem... Nagle poczułem się lżejszy i taki... silny... otworzyłem oczy, rozejrzałem się, byłem na łące pełnej kwiatów, pełnej różnych zwierząt... Jestem w niebie...
To koniec...
To koniec...
Imię: Trevor
Wiek: 5 lat
Data śmierci: 08.09.2013
Miejsce: Wodospad
Przyczyna śmierci: Zabójstwo przez wodną mackę
Odszedł ze stada: Nie
Wiek: 5 lat
Data śmierci: 08.09.2013
Miejsce: Wodospad
Przyczyna śmierci: Zabójstwo przez wodną mackę
Odszedł ze stada: Nie