Leżałem nieruchomo w swojej grocie, po chwili przyszła Sophie.
S: Jak się czujesz ? - spytała troskliwie.
Cn: Chyba dobrze..
S: To dobrze.. - zaśmiała się.
Cn: Mam prośbę, czy mogłabyś iść do Rene i poprosić ją o Eliksir Juventúte i Wodę Młodości ? - spytałem.
S: Pewnie.. - westchnęła i wybiegła z groty.
Czekałem dość długo, byłem w stanie zamyślenia.Po chwili przysnąłem.
~ Sen.
Cn: Renesme ! Kto to ?! - krzyknąłem.
Moja siostra stała koło jakiegoś ogiera, była tam też Sophie. Zacząłem biec w jej stronę, ale na mojej drodze powstała przepaść. Nie mogłem w to uwierzyć, drugi ogier podchodził do niej i..
~~~
...Sophie...
S: Cyn! Cyn! - ogier przewracał się z boku na bok. Potrząsałam nim, żeby się obudził. Kiedy otworzył oczy ciężko sapał i spojrzał na mnie wystraszony.
S: Wszystko dobrze? Co się stało? - spytałam delikatnym głosem.
Cn: Ni... Nic... - wziął głęboki wdech i się rozluźnił.
Cn: Masz te eliksiry? - spojrzał mi w oczy.
S: Tak. A czemu chcesz się zmieniać? Przecież teraz też jesteś fajny i wyjątkowy...
Cn: Wiem, jednak jestem od ciebie dużo starszy. Żeby mieć większe szanse chcę się trochę zmienić. - uśmiechnął się szarmancko. Przewróciłam oczami i podałam mu dwie buteleczki.
...Cynamon (Cavallo)...
Wypiłem obie jak najszybciej mogłem. Poczułem jak napływają do mnie nowe siły. Wypiąłem dumnie pierś i przewróciłem się.
S: Cavallo, nic Ci nie jest ?! - wystraszyła się i pomogła mi wstać.
Cv: Nie, chyba. - westchnąłem i zaśmiałem się łobuzersko.
S: Heh.. - zaśmiała się.
Cv: Pamiętasz moje pytanie, nie odpowiedziałaś mi jeszcze.. - puściłem oczko do niej.
Klacz zamyśliła się i po chwili odparła :
S: ..
...Sophie...
S: Dużo nad tym myślałam i... - wzięłam głęboki wdech. - Moja odpowiedź brzmi: tak. - uśmiechnęłam się do niego. Ogier uśmiechnął się szarmancko, podszedł do mnie i pocałował z uczuciem. Kiedy tuliłam się do jego piersi, ten wyszeptał do mojego ucha:
Cv: Kocham cię, Sophie. Kocham cię nad życie, bo ty jesteś moim życiem... - zaczął mną delikatnie kołysać. Kiedy tak 'tańczyliśmy" przytuleni do siebie, ogier krzywo postawił złamaną nogę przez co przewrócił się uderzając łbem o ziemię.
S: Cav! - krzyknęłam, przerażona. Uklęknęłam przy nim. Spod grzywy zaczęła cieknąć krew. Na szczęście nie było jej dużo, ale i tak byłam bardzo zdesperowana. Teraz, kiedy on był dla mnie jeszcze ważniejszy prawie się popłakałam. Jednak zamiast szlochać, wstałam i pobiegłam po Diabla.
S: Diablo! - krzyknęłam, wbiegając do groty.
ED: Tak, siostrzyczko? - był całkowicie spokojny.
Dv: Ciociu, co się stało? - wyszedł z kąta.
S: Cavallo... On... Jest ranny! - teraz byłam już załamana. Wiedziałam, że jeżeli brat uleczył go kilka dni temu dzisiaj będzie to dla niego pikuś, ale i tak się martwiłam.
Ogier zmarszczył czoło, ale wziął syna na barana i pobiegł za mną wprost do Cava. Gdy dobiegliśmy razem z synem zaczął pracować przy moim ukochanym.
S: Kiedy się obudzi? - wolałam nie pytać "czy".
ED: Nie wiem. Jak to się stało?
S: No tańczyliśmy...
ED: Tańczyliście?! Tina, on jest w czasie rehabilitacji!
S: To był jeden wolny! - ogier zmarszczył czoło, ale po chwili zrozumiał. Skinął głową, zrobił cienki opatrunek ogierowi i dał mi kilka instrukcji, co zrobić kiedy się obudzi. Niewiele słuchałam, bo w duchu błagałam, żeby Cavallo obudził się jak najszybciej...
...Cavallo...
~ Sen
Stałem nad przepaścią, nie miałem pomysłów jak dostać się na drugą stronę. Poczułem jak ktoś położył mi swoje kopyto na boku. To była Rene. Uśmiechnęła się do mnie i wskazała na mały mostek.Zacząłem galopować co sił w nogach, odepchnąłem karego ogiera i pocałowałem Sophie w chrapy.
~~~
Cv: Witaj, moja ślicznotko. - uśmiechnąłem się.
Klacz posłała mi uroczy uśmiech i rzuciła na szyję. Jęknąłem z bólu.
S: Przepraszam.. - zarumieniły jej się policzki.
Cn: Chyba dobrze..
S: To dobrze.. - zaśmiała się.
Cn: Mam prośbę, czy mogłabyś iść do Rene i poprosić ją o Eliksir Juventúte i Wodę Młodości ? - spytałem.
S: Pewnie.. - westchnęła i wybiegła z groty.
Czekałem dość długo, byłem w stanie zamyślenia.Po chwili przysnąłem.
~ Sen.
Cn: Renesme ! Kto to ?! - krzyknąłem.
Moja siostra stała koło jakiegoś ogiera, była tam też Sophie. Zacząłem biec w jej stronę, ale na mojej drodze powstała przepaść. Nie mogłem w to uwierzyć, drugi ogier podchodził do niej i..
~~~
...Sophie...
S: Cyn! Cyn! - ogier przewracał się z boku na bok. Potrząsałam nim, żeby się obudził. Kiedy otworzył oczy ciężko sapał i spojrzał na mnie wystraszony.
S: Wszystko dobrze? Co się stało? - spytałam delikatnym głosem.
Cn: Ni... Nic... - wziął głęboki wdech i się rozluźnił.
Cn: Masz te eliksiry? - spojrzał mi w oczy.
S: Tak. A czemu chcesz się zmieniać? Przecież teraz też jesteś fajny i wyjątkowy...
Cn: Wiem, jednak jestem od ciebie dużo starszy. Żeby mieć większe szanse chcę się trochę zmienić. - uśmiechnął się szarmancko. Przewróciłam oczami i podałam mu dwie buteleczki.
...Cynamon (Cavallo)...
Wypiłem obie jak najszybciej mogłem. Poczułem jak napływają do mnie nowe siły. Wypiąłem dumnie pierś i przewróciłem się.
S: Cavallo, nic Ci nie jest ?! - wystraszyła się i pomogła mi wstać.
Cv: Nie, chyba. - westchnąłem i zaśmiałem się łobuzersko.
S: Heh.. - zaśmiała się.
Cv: Pamiętasz moje pytanie, nie odpowiedziałaś mi jeszcze.. - puściłem oczko do niej.
Klacz zamyśliła się i po chwili odparła :
S: ..
...Sophie...
S: Dużo nad tym myślałam i... - wzięłam głęboki wdech. - Moja odpowiedź brzmi: tak. - uśmiechnęłam się do niego. Ogier uśmiechnął się szarmancko, podszedł do mnie i pocałował z uczuciem. Kiedy tuliłam się do jego piersi, ten wyszeptał do mojego ucha:
Cv: Kocham cię, Sophie. Kocham cię nad życie, bo ty jesteś moim życiem... - zaczął mną delikatnie kołysać. Kiedy tak 'tańczyliśmy" przytuleni do siebie, ogier krzywo postawił złamaną nogę przez co przewrócił się uderzając łbem o ziemię.
S: Cav! - krzyknęłam, przerażona. Uklęknęłam przy nim. Spod grzywy zaczęła cieknąć krew. Na szczęście nie było jej dużo, ale i tak byłam bardzo zdesperowana. Teraz, kiedy on był dla mnie jeszcze ważniejszy prawie się popłakałam. Jednak zamiast szlochać, wstałam i pobiegłam po Diabla.
S: Diablo! - krzyknęłam, wbiegając do groty.
ED: Tak, siostrzyczko? - był całkowicie spokojny.
Dv: Ciociu, co się stało? - wyszedł z kąta.
S: Cavallo... On... Jest ranny! - teraz byłam już załamana. Wiedziałam, że jeżeli brat uleczył go kilka dni temu dzisiaj będzie to dla niego pikuś, ale i tak się martwiłam.
Ogier zmarszczył czoło, ale wziął syna na barana i pobiegł za mną wprost do Cava. Gdy dobiegliśmy razem z synem zaczął pracować przy moim ukochanym.
S: Kiedy się obudzi? - wolałam nie pytać "czy".
ED: Nie wiem. Jak to się stało?
S: No tańczyliśmy...
ED: Tańczyliście?! Tina, on jest w czasie rehabilitacji!
S: To był jeden wolny! - ogier zmarszczył czoło, ale po chwili zrozumiał. Skinął głową, zrobił cienki opatrunek ogierowi i dał mi kilka instrukcji, co zrobić kiedy się obudzi. Niewiele słuchałam, bo w duchu błagałam, żeby Cavallo obudził się jak najszybciej...
...Cavallo...
~ Sen
Stałem nad przepaścią, nie miałem pomysłów jak dostać się na drugą stronę. Poczułem jak ktoś położył mi swoje kopyto na boku. To była Rene. Uśmiechnęła się do mnie i wskazała na mały mostek.Zacząłem galopować co sił w nogach, odepchnąłem karego ogiera i pocałowałem Sophie w chrapy.
~~~
Cv: Witaj, moja ślicznotko. - uśmiechnąłem się.
Klacz posłała mi uroczy uśmiech i rzuciła na szyję. Jęknąłem z bólu.
S: Przepraszam.. - zarumieniły jej się policzki.