Isabell - Choroba

Samotność mi już doskwiera. Nikt mnie nie chce? Czemu? Nie wiem. Ale chciałabym wiedzieć.
Wędruję po obydwóch stadach i patrze jak inne konie się przytulają, kochają, maja rodzinę.
Tak, - mam kochanych rodziców, wspaniałego brata... Ale nie mam partnera, a nikt ze mną nie chce spędzać czasu. Chciałabym być kochana. Tyle bym dała za poznanie tego jedynego.
Ale nigdy go nie znajdę.
Po chwili wpadłam na jakiegoś ogiera.
I: Przepraszam. - powiedziałam skrobiąc kopytem w ziemi ze zdenerwowania.
N: Nic się nie stało. - powiedział uśmiechając się szeroko. - Jestem Nahumel, ale mów mi Nah.
I: Isabel, Isa. - powiedziałam spoglądając na pięknego ogiera maści palomino.
N: Jestem z Karej Róży. - powiedział. - A ty pewnie z Lazurowego Wybrzeża?
I: Nooo taak. - powiedziałam. - Dari to moja przyszywana siostra.
N: Przyszywana? - zapytał zdziwiony.
I: No moja mam kiedyś zdradziła mojego ojca z innym ogierem. - powiedziałam uśmiechając się cierpko.
N: Ahhh, rozumiem. - powiedział. - Przejdziemy się?
I: Dobrze. - powiedziałam. Nagle poczułam jakby coś uderzyło mnie w brzuch. Zgięłam się w pół i zaczęłam zachłystywać się powietrzem.
Nahumel po chwili się zorientował co się stało i podbiegł do mnie. Gdy się uspokoiłam, przybrał pozę obronną. Spojrzałam na swoje udo, - było cale zakrwawione. Traciłam coraz więcej krwi, a moc Nahumela nie działała. Wiedziałam, że nie przeżyję. Po chwili na udzie zobaczyłam dziurę a, w niej mięśnie i świeże mięso, a w nim pożerające moje ciało od środka robaki.
Zachłysnęłam się powietrzem - kolejna fala bólu.
Nah podniósł mnie i pogalopował do Lazurowego Wybrzeża, do groty medyka, po czym zwołał cale stado, - wow to wszystko dla mnie. Ale wiedziałam, że długo jeszcze nie pożyję.
El Diablo próbował wszystkiego - na nic. W tym samym momencie moje kości odkleiły się od całego mięsa, mięśni i nerwów. Nie miałam czucia. Następna fala bólu, tym razem płuca. Te robactwo przegryza się przez całe moje ciało. Próbowałam oddychać, przy każdym wciągnięciu było słychać świst powietrze. Poczułam robale robiące tunel ku mojemu sercu, ach to pewnie miały na deser.
Ukłucie niczym igiełka, oczy się poderwały, i zaślepiły. Po chwili uleciałam z ciała.
I: Zegnajcie.- powiedziałam resztkami sił.
'Żegnajcie' - pomyślałam.
'To koniec, to koniec!'
Byłam spanikowana, ale po chwili ogarnął mnie dziwny spokój i dziwna cisza.
'Odleciałam. Żegnajcie.'
Czy wymyślą eliksir wskrzeszający? Pewnie nie, nie wiedzą ze chciałabym żyć.
'Żegnajcie.'

Imię: Isabell
Wiek: 4
Data śmierci: 02.10.13
Miejsce: Grota Medyka
Przyczyna śmierci: Choroba