Rano obudził mnie Devo. Był bardzo podekscytowany i radosny. Spojrzałem przez grotę i zauważyłem, że ziemia jest pokryta białym puchem. Niby taki normalny dzień, a jednak wszystko było takie magiczne...
ED: Dziś święta! - uśmiechnąłem się do syna i pocałowałem go w czoło.
Dv: Tak, tato! - skakał radosny.
ED: Ale ciiiii... Chcesz mamę obudzić? - spojrzałem na leżącą sylwetkę obok mnie i westchnąłem, zauroczony. Czy mogło być coś piękniejszego?
Dv: Tato, jak wygląda ten gwiazdozbiór Walczących Pegazów? - spytał.
ED: Szczerze, synku? Nigdy go nie widziałem... - westchnąłem.
Dv: Jak to?
ED: Nie miałem okazji. Gdy byłem młodszy o tej porze już smacznie spałem... - słysząc to źrebak stulił uszka, smutny. - Jednak ja nie będę kazał ci iść spać.
Dv: Dziękuję, tato! - przytulił się do mnie, szczęśliwy.
ED: Ale nie obiecuję, że go zobaczysz. Po pierwsze: twoja mama. Po drugie: to jest baaardzo późno.
Dv: Dam radę! - krzyknął, tym samym budząc moją ukochaną.
ED: Dziś święta! - uśmiechnąłem się do syna i pocałowałem go w czoło.
Dv: Tak, tato! - skakał radosny.
ED: Ale ciiiii... Chcesz mamę obudzić? - spojrzałem na leżącą sylwetkę obok mnie i westchnąłem, zauroczony. Czy mogło być coś piękniejszego?
Dv: Tato, jak wygląda ten gwiazdozbiór Walczących Pegazów? - spytał.
ED: Szczerze, synku? Nigdy go nie widziałem... - westchnąłem.
Dv: Jak to?
ED: Nie miałem okazji. Gdy byłem młodszy o tej porze już smacznie spałem... - słysząc to źrebak stulił uszka, smutny. - Jednak ja nie będę kazał ci iść spać.
Dv: Dziękuję, tato! - przytulił się do mnie, szczęśliwy.
ED: Ale nie obiecuję, że go zobaczysz. Po pierwsze: twoja mama. Po drugie: to jest baaardzo późno.
Dv: Dam radę! - krzyknął, tym samym budząc moją ukochaną.
...Gwiazda...
G: Naprawdę nie można ciszej? - zapytałam ziewając - Jak zimno ...
Dv: Święta! - powiedział radośnie mój synek
G: Wiem skarbie. Więc dzisiaj wrócimy szybciej z imprezy ...
ED: Ale jak to? - Diablo zmarszczył czoło
G: Odprowadzimy Devusia do groty ok. 21 no i pójdziemy oglądać gwiazdozbiór ...
Dv: Mamo?!
G: Sądziłeś, że cię puszcze? Mowy nie ma!
ED: Gwiazdo nie przesadzaj ... Devo chce bardzo zobaczyć ten gwiazdozbiór.
G: Obiecałeś już coś?
ED: Tak. A ja nie rzucam słów na wiatr.
G: Ja też nie.
Wyszłam jeszcze trochę się przespać.
Dv: Nie mam szans! Tato, zrób coś!
ED: Jak mama coś powie to już koniec ...
Dv: Kto tu jest głową rodziny?
ED: Tak naprawdę nie jesteśmy małżeństwem skarbie ...
Dv: To chyba możecie być ... dla mnie, dla was.
ED: To już nie twoja sprawa, Dev.
Dv: Babcia z dziadkiem są małżeństwem więc są rodziną. My nie możemy?!
Krzyk mnie wybudził i postanowiłam tam wrócić.
G: Jesteśmy rodziną. My z tatą bardzo się kochamy i kochamy też ciebie. Na małżeństwo kochanie przyjdzie czas.
Popatrzyłam na mojego ukochanego wzrokiem 'uspokój go'. Tak naprawdę marzyłam o małżeństwie. Chciałabym mieć 4 źrebaków tak jak w śnie ... nagle Diablo wyrwał mnie z marzeń i powiedział:
G: Naprawdę nie można ciszej? - zapytałam ziewając - Jak zimno ...
Dv: Święta! - powiedział radośnie mój synek
G: Wiem skarbie. Więc dzisiaj wrócimy szybciej z imprezy ...
ED: Ale jak to? - Diablo zmarszczył czoło
G: Odprowadzimy Devusia do groty ok. 21 no i pójdziemy oglądać gwiazdozbiór ...
Dv: Mamo?!
G: Sądziłeś, że cię puszcze? Mowy nie ma!
ED: Gwiazdo nie przesadzaj ... Devo chce bardzo zobaczyć ten gwiazdozbiór.
G: Obiecałeś już coś?
ED: Tak. A ja nie rzucam słów na wiatr.
G: Ja też nie.
Wyszłam jeszcze trochę się przespać.
Dv: Nie mam szans! Tato, zrób coś!
ED: Jak mama coś powie to już koniec ...
Dv: Kto tu jest głową rodziny?
ED: Tak naprawdę nie jesteśmy małżeństwem skarbie ...
Dv: To chyba możecie być ... dla mnie, dla was.
ED: To już nie twoja sprawa, Dev.
Dv: Babcia z dziadkiem są małżeństwem więc są rodziną. My nie możemy?!
Krzyk mnie wybudził i postanowiłam tam wrócić.
G: Jesteśmy rodziną. My z tatą bardzo się kochamy i kochamy też ciebie. Na małżeństwo kochanie przyjdzie czas.
Popatrzyłam na mojego ukochanego wzrokiem 'uspokój go'. Tak naprawdę marzyłam o małżeństwie. Chciałabym mieć 4 źrebaków tak jak w śnie ... nagle Diablo wyrwał mnie z marzeń i powiedział:
...El Diablo...
ED: Może zmieńmy temat, co? Bo moim zdaniem czas na prezenty! - uśmiechnąłem się do syna.
Dv: Tak! - ucieszył się.
ED: Może zaczniemy od pani. - podszedłem do Gwiazdy z małym pudełkiem. Otworzyłem je, wyjąłem naszyjnik i zawiesiłem na jej szyi, przy okazji całując w policzek.
G: Jest... Piękny! - rzuciła mi się na szyję.
ED: Nie piękniejszy od ciebie. Jednak nie jest tylko jakąś głupią ozdobą. Z pomocą Espany zaklnąłem go w ten sposób, że kiedy tylko za mną zatęsknisz, mój duch pojawi się u twojego boku.
G: Jak to twój duch?
ED: Nie mieliśmy zaklęcia cudzego teleportowania, więc wymyśliliśmy rozszczepiane.
G: Naprawdę teleportacja była trudniejsza niż rozszczepianie? - uniosła brew.
ED: Akurat tak. Ale pozwól, że dam prezent Devowi. - uśmiechnąłem się i podszedłem do syna. Wyjąłem drugie pudełko, a z niego wyciągnąłem medalion ze smokiem. Zawiesiłem go na szyi syna, mówiąc:
ED: Ten także jest zaklęty, ale trochę bardziej obronnie. Kiedy tylko smok uwięziony w tym wisiorze poczuje niebezpieczeństwo zagrażające tylko tobie uwalnia się z niego. Coś w stylu smoczego skowytu. - kiedy to mówiłem oczy smoka groźnie rozbłysły szkarłatem.
Dv: To prawdziwy smok czy tylko duch?
ED: Prawdziwy, jednak nie olbrzymi. Tylko obiecaj mi jedno. - spojrzałem na niego surowo. - Nie będzie specjalnie rzucać się w tarapaty, aby zobaczyć lub pochwalić się swoim towarzyszem, dobrze?
Dv: Dobrze, tato. Dziękuję! - uśmiechnął się i przytulił do mnie.
ED: Proszę bardzo, synku. - wyszeptałem do jego ucha i spojrzałem na Hunę.
ED: Może zmieńmy temat, co? Bo moim zdaniem czas na prezenty! - uśmiechnąłem się do syna.
Dv: Tak! - ucieszył się.
ED: Może zaczniemy od pani. - podszedłem do Gwiazdy z małym pudełkiem. Otworzyłem je, wyjąłem naszyjnik i zawiesiłem na jej szyi, przy okazji całując w policzek.
G: Jest... Piękny! - rzuciła mi się na szyję.
ED: Nie piękniejszy od ciebie. Jednak nie jest tylko jakąś głupią ozdobą. Z pomocą Espany zaklnąłem go w ten sposób, że kiedy tylko za mną zatęsknisz, mój duch pojawi się u twojego boku.
G: Jak to twój duch?
ED: Nie mieliśmy zaklęcia cudzego teleportowania, więc wymyśliliśmy rozszczepiane.
G: Naprawdę teleportacja była trudniejsza niż rozszczepianie? - uniosła brew.
ED: Akurat tak. Ale pozwól, że dam prezent Devowi. - uśmiechnąłem się i podszedłem do syna. Wyjąłem drugie pudełko, a z niego wyciągnąłem medalion ze smokiem. Zawiesiłem go na szyi syna, mówiąc:
ED: Ten także jest zaklęty, ale trochę bardziej obronnie. Kiedy tylko smok uwięziony w tym wisiorze poczuje niebezpieczeństwo zagrażające tylko tobie uwalnia się z niego. Coś w stylu smoczego skowytu. - kiedy to mówiłem oczy smoka groźnie rozbłysły szkarłatem.
Dv: To prawdziwy smok czy tylko duch?
ED: Prawdziwy, jednak nie olbrzymi. Tylko obiecaj mi jedno. - spojrzałem na niego surowo. - Nie będzie specjalnie rzucać się w tarapaty, aby zobaczyć lub pochwalić się swoim towarzyszem, dobrze?
Dv: Dobrze, tato. Dziękuję! - uśmiechnął się i przytulił do mnie.
ED: Proszę bardzo, synku. - wyszeptałem do jego ucha i spojrzałem na Hunę.
...Gwiazda...
G: Ja też coś mam dla was...
Podeszłam do mojego prezentu pchając go z całej siły.
Kt: Cześć!!! - wykrzyczał prezent - Jestem Kitta i od dzisiaj jestem twoją towarzyszką!
Kotka przysunęła się do mojego syna, a on zaczął bawić się jej ogonem.
G: Kochanie ... nie miałam pomysłu co ci dać. Więc ... musimy gdzieś iść, żeby ci go dać.
Podeszliśmy do jeziorka tam gdzie zostaliśmy parą. Zamknęłam oczy i w myśli wypowiedziałam zaklęcie.
G: To jest ... nie umiem tego opisać. Chciałam dać ci coś co nigdy nie dostaniesz od nikogo innego. Miałam pomysł na dzieci, lecz ... - Diablo spojrzał na mnie jakby chciał taki prezent - To jest Enagled. Jest to gwiazda. Dziś przyniesie nam szczęście, bowiem to właśnie dzięki niej mam tak na imię. On będzie ci zawsze o mnie przypominał. Uchroni cię przed niebezpieczeństwem. Dałeś mi to samo praktycznie, więc od razu przepraszam jak poczujesz się 'zagapiony'.
ED: Kochanie, dziękuje Ci.
Duch gwiazdy złączył się z Diablem. Wróciliśmy do naszej groty. Zobaczyliśmy, że Devo coś robi z jedną ze ścian.
ED: Dev, co robisz?
Devo odsunął się i pokazał nam ozdobioną ściane. Pisało na niej "Gwiazda+Diablo=Devo i moje rodzeństwo" ozdobił je nierównymi serduszkami. Rozpłakałam się.
G: Synku, dziękujemy!
Diablo spojrzał na dzieło jakby sam miał się rozpłakać.
G: Ja też coś mam dla was...
Podeszłam do mojego prezentu pchając go z całej siły.
Kt: Cześć!!! - wykrzyczał prezent - Jestem Kitta i od dzisiaj jestem twoją towarzyszką!
Kotka przysunęła się do mojego syna, a on zaczął bawić się jej ogonem.
G: Kochanie ... nie miałam pomysłu co ci dać. Więc ... musimy gdzieś iść, żeby ci go dać.
Podeszliśmy do jeziorka tam gdzie zostaliśmy parą. Zamknęłam oczy i w myśli wypowiedziałam zaklęcie.
G: To jest ... nie umiem tego opisać. Chciałam dać ci coś co nigdy nie dostaniesz od nikogo innego. Miałam pomysł na dzieci, lecz ... - Diablo spojrzał na mnie jakby chciał taki prezent - To jest Enagled. Jest to gwiazda. Dziś przyniesie nam szczęście, bowiem to właśnie dzięki niej mam tak na imię. On będzie ci zawsze o mnie przypominał. Uchroni cię przed niebezpieczeństwem. Dałeś mi to samo praktycznie, więc od razu przepraszam jak poczujesz się 'zagapiony'.
ED: Kochanie, dziękuje Ci.
Duch gwiazdy złączył się z Diablem. Wróciliśmy do naszej groty. Zobaczyliśmy, że Devo coś robi z jedną ze ścian.
ED: Dev, co robisz?
Devo odsunął się i pokazał nam ozdobioną ściane. Pisało na niej "Gwiazda+Diablo=Devo i moje rodzeństwo" ozdobił je nierównymi serduszkami. Rozpłakałam się.
G: Synku, dziękujemy!
Diablo spojrzał na dzieło jakby sam miał się rozpłakać.
...El Diablo...
~~Kilka godzin później
Tańczyłem właśnie wolnego z moją ukochaną przy świątecznej choince. Świeciły na nas setki, a nawet tysiące gwiazd, ale dla mnie była najważniejsza ta jedyna jedyna. Moja Gwiazda.
Dv: Tato kiedy będą te gwiazdy? - wyczekiwał niecierpliwie, kiedy przestaliśmy tańczyć.
ED: Niedługo. - uśmiechnąłem się do niego. Źrebak ziewnął przeciągle.
G: Mówiłam, że to zły pomysł, żeby szedł tak późno spać! - prychnęła.
ED: Kochanie, ten jeden dzień możesz mu odpuścić. Naprawdę strasznie długo tego wyczekiwał, chcesz zepsuć mu marzenia? - wyszeptałem do jej ucha.
G: No dobrze już, dobrze! - przewróciła oczami, ulegając pieszczotom.
Dv: Tato, mogę iść do Ross? - spytał.
ED: Jasne, nie pytaj! Zawołam cię jak gwiazdozbiór będzie widoczny.
Dv: Dzięki! - uradowany pobiegł do klaczy. Niedawno dorosła, stając się taka piękna. Ciekawe czy Dev będzie także przystojny...
Rs: Cześć, Dev! Wiesz, że odkryłam już swoje moce! - nadzorowałem rozmowę.
Dv: Super! A ja dostałem fajowskie prezenty od rodziców i dziadków! - pochwalił się.
Rs: Ja dostałam wianek od twojej cioci. Masz bardzo fajną ciocię, wiesz?
Dv: Wiem, bo to MOJA ciocia! - zaśmiał się.
Słuchając ich niecierpliwie wyczekiwałem północy. Kiedy w końcu nadeszła wszyscy zaczęli się w nie wpatrywać jak zaklęci. Najpiękniejsze było to, że to nie był zwykły gwiazdozbiór, ponieważ dwa pegazy ruszały się i naprawdę walczyły!
W świetle gwiazd Huna wydawała się świecić. Była taka piękna, taka kusząca. Schyliłem łeb nisko przed nią oświetlany przez Pegazy, czując na sobie wzrok koni z obu stad.
ED: Gwiazdo...
Pamiętasz jak się poznaliśmy?
Wtedy nie mogłem oderwać od Ciebie wzroku.
Cały czas patrzyłem i patrzyłem i nie mogłem nasycić się twoim widokiem. Miesiące mijają, a ja chcę więcej i więcej.
Nie mogłem zrozumieć dlaczego tak się dzieje,
ale teraz już wiem: jestem w tobie zakochany.
Jestem zakochany i jednocześnie przerażony, ze Ciebie stracę.
Dlatego nie chcę ryzykować ani chwili dłużej.
Czy zostaniesz moją żoną?
~~Kilka godzin później
Tańczyłem właśnie wolnego z moją ukochaną przy świątecznej choince. Świeciły na nas setki, a nawet tysiące gwiazd, ale dla mnie była najważniejsza ta jedyna jedyna. Moja Gwiazda.
Dv: Tato kiedy będą te gwiazdy? - wyczekiwał niecierpliwie, kiedy przestaliśmy tańczyć.
ED: Niedługo. - uśmiechnąłem się do niego. Źrebak ziewnął przeciągle.
G: Mówiłam, że to zły pomysł, żeby szedł tak późno spać! - prychnęła.
ED: Kochanie, ten jeden dzień możesz mu odpuścić. Naprawdę strasznie długo tego wyczekiwał, chcesz zepsuć mu marzenia? - wyszeptałem do jej ucha.
G: No dobrze już, dobrze! - przewróciła oczami, ulegając pieszczotom.
Dv: Tato, mogę iść do Ross? - spytał.
ED: Jasne, nie pytaj! Zawołam cię jak gwiazdozbiór będzie widoczny.
Dv: Dzięki! - uradowany pobiegł do klaczy. Niedawno dorosła, stając się taka piękna. Ciekawe czy Dev będzie także przystojny...
Rs: Cześć, Dev! Wiesz, że odkryłam już swoje moce! - nadzorowałem rozmowę.
Dv: Super! A ja dostałem fajowskie prezenty od rodziców i dziadków! - pochwalił się.
Rs: Ja dostałam wianek od twojej cioci. Masz bardzo fajną ciocię, wiesz?
Dv: Wiem, bo to MOJA ciocia! - zaśmiał się.
Słuchając ich niecierpliwie wyczekiwałem północy. Kiedy w końcu nadeszła wszyscy zaczęli się w nie wpatrywać jak zaklęci. Najpiękniejsze było to, że to nie był zwykły gwiazdozbiór, ponieważ dwa pegazy ruszały się i naprawdę walczyły!
W świetle gwiazd Huna wydawała się świecić. Była taka piękna, taka kusząca. Schyliłem łeb nisko przed nią oświetlany przez Pegazy, czując na sobie wzrok koni z obu stad.
ED: Gwiazdo...
Pamiętasz jak się poznaliśmy?
Wtedy nie mogłem oderwać od Ciebie wzroku.
Cały czas patrzyłem i patrzyłem i nie mogłem nasycić się twoim widokiem. Miesiące mijają, a ja chcę więcej i więcej.
Nie mogłem zrozumieć dlaczego tak się dzieje,
ale teraz już wiem: jestem w tobie zakochany.
Jestem zakochany i jednocześnie przerażony, ze Ciebie stracę.
Dlatego nie chcę ryzykować ani chwili dłużej.
Czy zostaniesz moją żoną?
...Gwiazda...
Patrzyłam w gwiazdy i długo nie docierało to do mnie.
ED: Gwiazdo ...
G: Bardzo się bałam, że to ja cię stracę ... tak - najpierw wyszeptałam, a potem zaczęłam krzyczeć tak, że wszyscy byli wpatrzeni w nas - TAK!
Skoczyłam mu szybko na szyję. Poczułam jego pocałunki na moim ciele. A przecież wszyscy nas oglądali ... Przyszedł do nas także Ross z Devem.
Dv: M-mamo? Tato?
G: Powinniśmy wracać ... - orzekłam, gdy zobaczyłam pojedyncze konie
Wróciliśmy do groty. Mocno wpatrzyłam się w dzieło Deva.
G: 'I moje rodzeństwo ...'
ED: Co tak myślisz? - przytulił mnie od tyłu.
G: To nasz dzień nie sądzisz? Patrz.
Pokazałam mu dręczący tekst. Od razu zrozumiał.
ED: Gwiazdo ...
G: Bardzo się bałam, że to ja cię stracę ... tak - najpierw wyszeptałam, a potem zaczęłam krzyczeć tak, że wszyscy byli wpatrzeni w nas - TAK!
Skoczyłam mu szybko na szyję. Poczułam jego pocałunki na moim ciele. A przecież wszyscy nas oglądali ... Przyszedł do nas także Ross z Devem.
Dv: M-mamo? Tato?
G: Powinniśmy wracać ... - orzekłam, gdy zobaczyłam pojedyncze konie
Wróciliśmy do groty. Mocno wpatrzyłam się w dzieło Deva.
G: 'I moje rodzeństwo ...'
ED: Co tak myślisz? - przytulił mnie od tyłu.
G: To nasz dzień nie sądzisz? Patrz.
Pokazałam mu dręczący tekst. Od razu zrozumiał.
...Diablo...
Spojrzałem na Gwiazdę. Patrzyła na mnie wyczekująco, jednak ja milczałem. Naprawdę Dev marzył tylko o rodzeństwie? Przecież ja jako źrebak nie umiałem wytrzymać z Isą...
ED: Przejdziemy się? - spytałem. - Jest piękna noc...
G: Jasne. - uśmiechnęła się. Wyszliśmy z groty dotykając się bokami.
G: Gdzie idziemy? Może Łąka Miłości? - zaproponowała.
ED: Miałem taki zamiar. Rodzice mogą poczekać. I tak pewnie mama będzie skakała ze szczęścia. Tylko tego jej brakowało. Dwa śluby w jednym roku... - westchnąłem.
G: Hah. Ale jest jeszcze Sophie, nie? - uśmiechnęła się.
ED: Tina? Ona ma dopiero dwa lata!
G: Oj tam, oj tam. I co z tego? Przecież wiek to tylko cyfra! - zaśmiała się.
ED: Niby tak... - westchnąłem.
G: Co się dzieje?
Spojrzałem na Gwiazdę. Patrzyła na mnie wyczekująco, jednak ja milczałem. Naprawdę Dev marzył tylko o rodzeństwie? Przecież ja jako źrebak nie umiałem wytrzymać z Isą...
ED: Przejdziemy się? - spytałem. - Jest piękna noc...
G: Jasne. - uśmiechnęła się. Wyszliśmy z groty dotykając się bokami.
G: Gdzie idziemy? Może Łąka Miłości? - zaproponowała.
ED: Miałem taki zamiar. Rodzice mogą poczekać. I tak pewnie mama będzie skakała ze szczęścia. Tylko tego jej brakowało. Dwa śluby w jednym roku... - westchnąłem.
G: Hah. Ale jest jeszcze Sophie, nie? - uśmiechnęła się.
ED: Tina? Ona ma dopiero dwa lata!
G: Oj tam, oj tam. I co z tego? Przecież wiek to tylko cyfra! - zaśmiała się.
ED: Niby tak... - westchnąłem.
G: Co się dzieje?
...Gwiazda...
ED: Co cię skłoniło do bycia z takim staruchem jak ja?
G: Staruchem? - zamarłam - Kochanie, jesteś pełnią życia!
ED: Dobrze to może pójdziemy na Łąkę Miłości? - zaproponowałam ponownie
Było tam tak pięknie. Jednakże znowu mnie coś przycisnęło.
G: Diablo ... nie wim jak ty, ale moja odpowiedź w tej sprawie jest jasna ...
ED: W jakiej sprawie?
G: Dzieci ...
Ogier spojrzał na mnie i powiedział:
G: Staruchem? - zamarłam - Kochanie, jesteś pełnią życia!
ED: Dobrze to może pójdziemy na Łąkę Miłości? - zaproponowałam ponownie
Było tam tak pięknie. Jednakże znowu mnie coś przycisnęło.
G: Diablo ... nie wim jak ty, ale moja odpowiedź w tej sprawie jest jasna ...
ED: W jakiej sprawie?
G: Dzieci ...
Ogier spojrzał na mnie i powiedział:
...El Diablo...
ED: Rozumiem, że chcesz spełnić marzenie Deva...
G: Chcę, aby był szczęśliwy. - uśmiechnęła się. - A ty?
ED: Dla niego mogę zrobić wszystko. Nawet załatwić mu rodzeństwo. - zażartowałem.
G: Wszystko? - uniosła brew.
ED: Tak. - zacząłem całować ją po szyi. Uśmiechnęła się do mnie promiennie. Zacząłem schodzić coraz niżej i niżej. Dalej sprawy same się potoczyły...
Wracając do naszej groty wstąpiliśmy do mojej siostry po oba eliksiry - Napój Bliźniąt i Eliksir Hery.
ED: Rozumiem, że chcesz spełnić marzenie Deva...
G: Chcę, aby był szczęśliwy. - uśmiechnęła się. - A ty?
ED: Dla niego mogę zrobić wszystko. Nawet załatwić mu rodzeństwo. - zażartowałem.
G: Wszystko? - uniosła brew.
ED: Tak. - zacząłem całować ją po szyi. Uśmiechnęła się do mnie promiennie. Zacząłem schodzić coraz niżej i niżej. Dalej sprawy same się potoczyły...
Wracając do naszej groty wstąpiliśmy do mojej siostry po oba eliksiry - Napój Bliźniąt i Eliksir Hery.