Gwiazda - Teraz jesteście moją rodziną...

Cieszyłam się, że Diablo nabrał ufności do naszego związku, bo ... przed 6 urodzinami chce mieć rodzinę. Tak, a może niedługo zaczniemy? Najlepiej jak najszybciej według mnie ... co to ma być? Ach, sny, sny. Sny z moją rodziną. Widziałam tam 4 źrebaki, mnie i Diabla. Otworzyłam oczy. Mój błąd ...
ED: Wstawaj! - krzyknął radośnie, a potem pocałował mnie w polika
G: Oszalałeś?! - zaśmiałam się, odwzajemniając pocałunek - Co robimy dzisiaj?
ED: Wiesz ... chciałbym żebyś poznała moją rodzinę. Nie tylko Daisy, która jest tobą zachwycona.
G: Naprawdę? - uśmiechnęłam się do ukochanego - Bardzo się ciesze ... chwaliłeś się rodzinie o naszym związku?
ED: No nie ... ale mama umie tak rozpowiedzieć, że w Europie będą wiedzieć! - zaśmiał się
Pocałowałam go delikatnie w chrapy, a on powtórzył mój ruch. I tak na zmianę ... dopóki nie weszła do nas Daisy.
ED: Mamo?! - krzyknął zdziwiony
D: Synku, ... pamiętasz o wizycie?
ED: I po to tu przyszłaś?! Żeby jak zwykle okazać swoją wyższość?! Tak, pamiętam!
G: Diablo ... spokojnie ... - szepnęłam do niego
Daisy wyszła z łzami w oczach. Co go napadło.
G: Diablo?! Co to było?!
ED: Nic ... - burknął
G: Pójdziesz ze mną na to spotkanie?
ED: Może ...
Wyszedł z groty. Spojrzałam na to gdzie idzie. Przeprosił matkę.
ED: Idę z tobą!
Kontynuowaliśmy nasze "zabawy".

~~ Japoński Ogród
D: Witam na rodzinnym spotkaniu! - okrzyknęła Daisy
K: Ehh ... mów wygłaszać nie umiem. - roześmiał się, a za nim inni członkowie rodziny - Dzieciaki ... dorośleliście, a niektórzy z was - spojrzał na mnie i Diabla - już mają partnerów. W rodzinie pragnę powitać ... Gwiazdę i Vequenda!
Ja z Queen'em wyszliśmy do przodu. Zaczęto bić brawo. Ukłoniłam się i wróciłam do mojego partnera.
K: Czekam na wnuki - dodał cicho - Do zabawy!
Daisy i Bella rozstawiła catering. Jedliśmy pyszne siano i piliśmy wodę z wodospadu. Postanowiłam poznać nową rodzinie. Zaczęłam od Kyara.
K: Ach witaj Gwiazdo. Jak ci mija czas?
G: Świetnie pa... tato?
K: Ach świetnie! Już moja zona cie zdyscyplinowała?
G: Tak - zaśmiałam się
K: Jak się czujesz w "nowym gnieździe"?
G: Świetnie, fantastycznie. Teraz jesteście moją rodziną ...
Ogier uśmiechnął się i dodał:
 
...Kyarameru...
 K: Zawsze możesz na nas liczyć. - powiedziałem uśmiechając się.
G: Dziękuję, tato. - powiedziała i przytuliła się do mnie.
K: Nie ma za co, Gwiazdeczko.- powiedziałem.- To raczej ja ci powinienem dziękować, ze względu na El Diabla.
G: Na pewno znalazłby sobie inną, gdybyśmy nie byli w sobie zakochani, on jest taki przystojny, młody, mądry...
K: To jest sprawka losu, po prostu byliście sobie przeznaczeni. - powiedziałem. - No i jesteś po prostu cudna.
Zaczęliśmy się śmiać.
 
...Gwiazda...
 G: Cóż to nie nowość ...
K: Aż poczułem się nieoryginalny
G: Nie, nie. Mama to powiedziała ... kiedyś.
K: Znałaś rodziców?
G: Tak. Widziałam ich, ale nie znam imienia ojca. Matka to była Gixa, a ojciec ... Monzor czy Menochor ...
K: Kojarzy ci się z kimś?
G: No tak ... gdy widzę Diabla chce mi się płakać. Tak bardzo mi bliski Diablo, a tak daleki mój ojciec ...
K: Wszystko będzie dobrze.
G: Może?
Odeszłam. Byłam troche smutna. Chce zobaczyć mych rodziców. Pamiętam taką moc ...
G: Miekka si de lonzo aber hitga ci fierrrrra.
Pojawiłam się na ... Radosnej Górze? Tam gdzie się urodziłam? Z pięknej białej klaczy z pochwy wyłoniła się mała klaczka. Spostrzegłam także potężnego ogiera.
"Gx: Menochorze ... ja ją nazwiemy?
Ogier spojrzał w niebo. Spostrzegł na gwiazdę, która miała odcień takiej samej maści co jej córka.
Mh: Może ... Gwiazda?"
Rozpłakałam się ... obraz zniknął ... moi rodzice ... tak za nimi tęsknie. Z płaczu wyrwał mnie Diablo.
 
...El Diablo...
ED: Gwiazdo? Co się stało? - spytałem, widząc płaczącą klacz. Odpowiedziała mi ciszą, więc podszedłem do niej i przytuliłem ją delikatnie.
ED: Kochanie, wszystko będzie dobrze... - wyszeptałem jej do ucha. Zacząłem grzebać w jej głowie i zobaczyłem przed chwilowe wspomnienie jej narodzin, jej rodziców. Zrobiło mi się jej strasznie żal, ale nie mogłem także się rozkleić.
ED: Ciii... Będzie dobrze... - mruczałem jej do ucha, kołysząc nią delikatnie. Nic to nie dawało, więc zacząłem grzebać w jej emocjach. Po chwili otarłem jej łzy, a ta uśmiechnęła się do mnie i pocałowała mnie namiętnie. Uśmiechnąłem się do niej namiętnie i powiedziałem szarmanckim głosem:
ED: Kocham cię najbardziej na świecie i nie mogę patrzeć na twój ból.
 
...Gwiazda...
 G: Wiem. Przepraszam.
ED: Ależ Gwiazdeczko ... nie przepraszaj za to.
G: Nie umiem ...
ED: Kochanie ...
Spojrzałam na niego. Miałam sprawę, jednakże śmiała nie byłam.
G: Wrócimy?
ED: Jeszcze nie.
Zaprowadził mnie na łąke zakochanych. Skubaliśmy trawę i rozmawialiśmy o przyszłości.
ED: Zamierzam ją spędzić z tobą.
G: No ja myślę! - zaśmiałam się - Ja też.
Po jakiejś godzinie poszliśmy do jaskini. Starałam się go namówić na 'zabawy', jednakże on na nic się nie namówi. Gdy już powiedziałam zrezygnowana on zaczął słuchać.
G: Kochanie, ... wiem, że to za wcześnie, ale cie kocham. Chcesz mieć ... dzie ... dzie .... dzie ... dzieci?
 
...El Diablo...
 To co powiedziała Gwiazda nieźle mnie zaskoczyło. Byliśmy już trochę ze sobą, ale mama i tata dopiero po roku... I wstyd mi było przyznać, ale nie miałem o takich sprawach pojęcia...
ED: Och... Gwiazdo... - powiedziałem cicho, patrząc w ziemię. Poczułem zmieszanie, ale nie było to tylko moje zmieszanie. Na policzkach mojej Gwiazdeczki pojawiły się rumieńce.
G: Zapomnij o tym, co mówiłam. Zapomnij. - powiedziała, odwróciła się i odbiegła. Podbiegłem do niej, stanąłem przed nią i pocałowałem namiętnie, ale z uczuciem. Patrząc jej prosto w oczy kiwnąłem głową na tak.
 
...Gwiazdo...
 G: Nie mam zamiaru. W takim nastroju.
Na próżno. Diablo delikatnie schodził na dół. Było tak pięknie, cudownie, a on taki delikatny. Nie bałam się skutku, oczekiwałam go. Rozmarzając się poczułam, że Diablo jest na moim zadzie. Nie wiem ile tam był ... długo, krótko. Każda chwila z nim była cudowna. Jednak zszedł. Leżeliśmy tak w siebie wpatrzeni, ... zakochani nastolatki? Tyle, że starzy nastolatki.
ED: Kocham cię - wyszeptał mi do ucha
G: Ja bardziej ...
ED: Nie.
G: Tak.
ED: Tak, nie.
G: Hahaha, i co?
ED: A pff ... ty wiesz jak cie kocham.
Pocałował mnie namiętnie. Zachowywał się tak dojrzale, spokojnie i rozważnie.
G: Jak myślisz ... uda nam się?
 
...Diablo...
ED: Musi. - wyszeptałem jej do ucha. Uśmiechnęła się promiennie, a ja pocałowałem ją po raz kolejny.
G: Może mnie zbadasz? - zasugerowałam.
ED: Ja już wiem, że jesteś w ciąży. - uśmiechnąłem się szarmancko, a zarazem łobuzersko.
G: Skąd?
ED: Kochanie, ja po prostu wiem swoje i jako medyk mówię ci, że jesteś w ciąży i urodzisz zdrowego źrebaczka. Ogierka. - uśmiechnąłem się.
 
...Gwiazda...
 G: Nasze, nasze ... dziecko? - rozpłakałam się ze szczęścia
ED: Nie płacz. Nie cieszysz się?
G: Głuptasie, nie umiem pohamować łez szczęścia, a ty mówisz mi, że się nie ciesze? - wtuliłam się w niego - Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Wiesz dlaczego? Bo mam przy sobie kochającego partnera i pierwszego potomka w drodze.
ED: Oj tam 'w drodze'. Po prostu on jest, a ja jestem z tego szalenie szczęśliwy.
Dziecko ... to słowo nigdy mi nie przychodziło na myśl. A jednak. I to z moim ukochanym. Ogierem dla którego poświeciłabym wszystko. Z Diablem. Z najukochańszym ogierem na świecie. Jest pięknym, oddanym, inteligentnym partnerem, a niedługo ojcem. Przy nim czuje się tak bezpiecznie ... nie ma mowy o poddaniu się. Jestem księżniczką. Kochający partner, dziecko. Nagle wyrwał mnie Diablo:
ED: Chciałbym jednak postawić diagnozę.
G: Rób ze mną co chcesz kochanie - uśmiechnęłam się delikatnie
Przeszliśmy do groty medyka.
ED: Na co jesteś?
G: Emmm, ... ogierek?
ED: Ok.
Zrobił kilka badań, aż uradowany zwrócił się do mnie.
ED: Mylisz się czasami?
G: A co to ma do rzeczy?
ED: No masz racje. Gwiazdo kocham cię, przyniesiesz mi syna!
Nogi załamały się pode mną. On jest ... już go kocham.
G: Kocham ... was.
ED: Ja też was kocham.
O jezu! Dziecko! Jestem taka podekscytowana. Potem wróciliśmy do naszej groty. Diablo patrząc, że mi zabrakło marchewek poszedł parę wziąć. Nagle zobaczyłam, że do groty ktoś wchodzi.
D i K: Gdzie Diablo?
G: Poszedł mi po kilka marchewek.
Spojrzeli na siebie badawczo, a potem Dai zapytała:
D: Czy to ... cią ...?
G: Tak.
 
...Kyarameru...
 K: Matko boska!- krzyknąłem zaskoczony po czym podbiegłem do klaczki i ja przytuliłem.- Będę dziadkiem! Gratuluje!
D: Ja także! Oh, będę babcią. Jaka ja jestem szczęśliwa.. ale czy ja wyglądam na babcię? - powiedziała śmiejąc się.
K: Trochę tak, babciu. Już masz siwe włosy.- zaśmiałem się.
Klacz dała mi kuksańca w bok.
K: Ale krzepy widać masz jak za dwóch młodych.- uśmiechnąłem się, a ona przewróciła oczami.- Klacz czy ogier?
G: Ogier. - powiedziała dumna.
D: Jak go nazwiecie?
 
...Gwiazda...
 G: Ja się nad tym nie zastawiałam. Ale może Diablo ma 24638483 pomysłów? - ledwo wypowiedziałam liczbę, zachichotałam
Nagle właśnie do nas wszedł.
ED: Nie mam 24638... pomysłów. Ale podobają mi się i imiona takie jak ... Amant, Maximus, Blanck, Dream ...
D: Dream!
K: Dai ...
Daisy umilkła.
G: Dream to wspaniałe imię, ale ... takie nieśmiałe. Amant kojarzy mi się z podrywaczem, Maximus mi się nie podoba tak samo jak Blanck. - sięgnęłam po jedną marchewkę - Mi się podoba ... Clint, Vigo i Ross.
Diablo spojrzał na mnie po czym powiedział::
...El Diablo...
ED: Teraz to mam mnóstwo pomysłów... - westchnąłem. - Moja wena jest opóźniona.
G: Wymień te najlepsze! - uśmiechnęła się.
ED: Ostrzegam, że jest tego dużo. Więc moje pomysły to: Asturio, Aramis, Aken, Abash, Abandon, Acid, Ash, Adorn, Affix, Ashir, Demonix, Rafaello, Nerkadio, Griffin, Amaru, Rixatus, Eder, Devo... Reszta jest gorsza...
D: Devo! To piękne imię! - pisnęła. Tata spojrzał na nią, a ta spuściła łeb.
ED: Mi się podoba Devo. A ci, Gwiazdo? Jakie imię najlepsze?
 
...Gwiazda...
 Próbowałam wszystko przeanalizować. Zamknęłam oczy, a w myślach wypowiedziałam zaklęcie.
"G: Sierra companierra greboolla di sarolla!"
Pojawił się źrebak. A właściwie jego duch. Tylko ja go widziałam. Mały ogierek o ciemnej maści. Popatrzał na mnie. Mały, przepiękny ... synek.
"G: Companierra."
I mój synek znikł.
G: Tak Devo na pewno będzie do niego pasować.
Chce, żeby mój synek miał inne dzieciństwo niż moje. Nie zamierzam go rozpieszczać, ale też nie będę 'metalem'.
G: Więc Devo?

...El Diablo...
ED: Będę szczęśliwy, jeżeli wybierzesz te imię. - uśmiechnąłem się.
D: Matko... Nie mogę uwierzyć! - piszczała.
K: Dai, ile ty masz lat? - skarcił ją.
D: Nie przesadzaj już! - dała mu sójkę w bok. - Och, zapomniałabym... Proszę, wypij. - podała jej jakąś butelkę.
ED: Co to jest? - spytałem, marszcząc czoło.
D: Nie martw się, to nie trucizna. - zaśmiała się. - To Eliksir Hery, dzięki któremu szybciej urodzisz. Zachowałam to na wypadek, jeżeli miałabym zostać babcią. - po jej policzkach popłynęły łzy szczęścia.
K: Daisy, spokojnie... - przytulił ją. - Ma huśtawki nastrojów, zabiorę ją... - wytłumaczył nam i odeszli. Pomogłem Gwieździe otworzyć butelkę. Kiedy wypiła zawartość, zasnęła u mojego boku.